A jednak się powtarza. Po raz pierwszy ów zmontowany z przedwojennych piosenek program oglądałem sto lat temu w Łodzi, gdzie, jeżeli mnie pamięć nie myli, w roli pucybuta debiutował Janusz Gajos. Potem rewia wracała na deski sceniczne wielokrotnie, więc autor ukryty pod pseudonimem Kacper Stefanowicz (a jest nim bardzo znany publicysta) zarobił niemałe tantiemy. Obecnie oglądamy „Taką noc” w odremontowanej i odmłodzonej stołecznej Syrenie, w reżyserii Artura Barcisia. To jest ten rodzaj spektaklu, którego poważna krytyka nie zauważa, natomiast zwyczajna widownia wprost uwielbia. Jeszcze przed premierą bilety zostały wykupione do końca roku. Nie ma się czemu dziwić. Stare kawałki wciąż brzmią dobrze, także w nowej interpretacji uzdolnionych wykonawców. Pewne braki reżyserskiej inwencji tuszuje udana scenografia i kostiumy zaprojektowane przez Tatiannę Kwiatkowską. Młodzi aktorzy prezentują się elegancko, nawet Dariusz Kordek wygląda bardzo (może aż za bardzo) przedwojennie. Zwraca uwagę gościnny występ Jana Matyjaszkiewicza. „Taka noc nie powtórzy się więcej” zapewne przez parę najbliższych sezonów będzie powtarzać się w Syrenie. (zp)
[dobre]
[średnie]
[złe]