Archiwum Polityki

Czy to już kryzys?

W ostatnich miesiącach gwałtownie spadło tempo wzrostu gospodarczego. Dramatycznie powiększają się kłopoty budżetu i wzrasta bezrobocie, co grozi niekontrolowanym wybuchem społecznym. Czy to już kryzys gospodarki i państwa? I co można zrobić, żeby wydobyć się z tych tarapatów?

Pewnego osłabienia tempa rozwoju gospodarki mogliśmy się spodziewać. W ciągu ostatnich 10 lat wyczerpało się wiele prostych rezerw, nie można już liczyć na nadzwyczajne wzrosty wydajności czy oczywiste korzyści, zwłaszcza w sektorze drobnej przedsiębiorczości, płynące z ograniczania nadmiernego zatrudnienia. Z kolei obarczanie winą za nasze ostatnie kłopoty największych odbiorców polskich towarów, gdzie rzekomo fatalnie pogorszyła się koniunktura, to tylko zasłona dymna, która nie zasługuje na poważne traktowanie. Najważniejsze dla nas kraje Unii Europejskiej – mimo pewnego spowolnienia – cały czas rozwijają się w przyzwoitym tempie. Sytuacja na pozostałych rynkach na pewno nie miała natomiast decydującego znaczenia. Nie pozostaje więc nic innego, jak uderzyć się we własne piersi. Obawiam się, że wówczas aż zadudni.

Najważniejsze były i są błędy w polityce makroekonomicznej. Kilka lat temu, gdy w większych ilościach zaczął do nas napływać kapitał zagraniczny, gospodarka wyraźnie przyśpieszyła, a jednocześnie pojawiło się naturalne, ujemne saldo na rachunku obrotów bieżących. Do pewnego stopnia jest to odzwierciedlenie naszego sukcesu gospodarczego, bo inwestorzy uznali, że warto w Polsce lokować pieniądze. Kiedy jednak to ujemne saldo zaczęło bardzo szybko rosnąć, a popyt wewnętrzny dwukrotnie przekroczył tempo wzrostu PKB, to uzasadnione stały się pytania: czy myśmy aby nie przesadzili? czy ten deficyt nie doprowadzi do załamania gospodarki?

Celną odpowiedzią na ów niepokojący rozwój sytuacji miała być strategia schładzania. Najpierw podniesiono stopy procentowe i wyraźnie zaostrzono politykę pieniężną, bo to najszybciej mogło przynieść efekty w postaci ograniczenia popytu. Wiadomo jednak, że taka strategia jest też szkodliwa. Z jednej strony prowadzi do wzrostu wartości waluty, a więc uderza w eksporterów, z drugiej bije w wydatki inwestycyjne przedsiębiorstw (wysokie stopy procentowe).

Polityka 34.2001 (2312) z dnia 25.08.2001; kraj; s. 19
Reklama