Dziekania to maleńka uliczka na warszawskim Starym Mieście. Przytulona do bocznej ściany masywnej katedry, łączy się bezpośrednio z sąsiednią, równie zaciszną Kanonią. Dawno temu bogobojny żywot wiedli tu – odpowiednio – miejscowy dziekan i kanonik; oto geneza obu nazw. W czasach PRL senną atmosferę Kanonii zakłócili w 1968 r. „nieznani sprawcy”; to tu pobito Stefana Kisielewskiego. Zmaltretowany Kisiel schronienie i opiekę znalazł w posesji numer 22/24, gdzie mieszkał jego przyjaciel Stanisław Stomma. Kanonia i Dziekania. Oto rodowód topograficzny Klubu Myśli Politycznej Dziekania.
To bowiem właśnie profesor Stomma, przewodniczący Prymasowskiej Rady Społecznej, zainicjował w połowie 1984 r. spotkania dyskusyjne przy ul. Dziekaniej 1. Była to siedziba Instytutu Prymasowskich Ślubów Narodu i Wydawnictwa Archidiecezji. Mieszkał tu również zastępca sekretarza Episkopatu biskup Jerzy Dąbrowski. Spotkania początkowo miały dosyć luźny, niedookreślony charakter.
Jednakże niebawem nabrały wyrazistości. Schodzić się tu zaczęły nie tylko indywidualności, ale całe zorganizowane środowiska demokratycznej, antykomunistycznej opozycji. To zmieniało istotę rzeczy w sposób zasadniczy. Dziekania – zachowując status klubu dyskusyjnego – stawała się zarazem instytucją stricte polityczną. Fakt doniosły, tym bardziej iż blisko cztery lata uprawiała działalność całkowicie jawną, choć formalnie nielegalną; oficjalna rejestracja nastąpiła dopiero 11 sierpnia 1988 r. Ta niespotykana w obozie komunistycznym formuła aktywności była możliwa, ponieważ parasol ochronny nad całym przedsięwzięciem rozpiął prymas Polski kardynał Józef Glemp.
W pracach klubu uczestniczyło wiele osobistości.
Zarówno życia umysłowego jak i politycznego.