Kiedy Bóg stworzył człowieka, przyjrzał mu się uważnie i powiedział: muszę ci dołożyć psa, żebyś nie zginął. I, jak widać, człowiek nie zginął, a jego najlepszy przyjaciel opanował mowę ciała. Merdający ogon wyraża zadowolenie. Podkulony – obawę, dezaprobatę. Leżenie na nodze przyjaciela – poddanie, ale i zwrócenie na siebie uwagi. Łepek między łapami – zawstydzenie. Pies odwraca też głowę, gdy nie chce słyszeć, co się do niego mówi. Niektóre psy potrafią się śmiać, inne ciesząc się mlaskają jęzorkiem, podskakują, są żwawsze niż zwykle. Tylko ktoś, kto zaprzyjaźnił się z psem, wie, jak wzrokiem potrafi on wyrazić radość, dezaprobatę, zdziwienie lub zniecierpliwienie. Jakby mówił: co ty gadasz o wojnie opozycji z rządem, lepiej jedźmy do lasu na spacer.
Pies ma niespotykaną umiejętność przystosowywania. Upodabnia się do przyjaciela. Chodzi jak on, zachowuje się jak on, przejmuje też pewne cechy charakteru, jak on nabiera wagi lub chudnie. Staje się powolny lub nadmiernie ożywiony. Ludzie, którzy czują się niedowartościowani, a także niscy, drobni i cherlaw,i zwykle mają duże psy. Potężni i grubasy wolą małe.
– Znam bezdomnego, który przygarnął bezdomnego psa – opowiada Andrzej Mania, prezes Związku Kynologicznego w Polsce, przyjaciel dwóch psów myśliwskich oraz jamniczki szorstkowłosej, miniaturki. – Często widzę, jak z pełnym wózkiem makulatury i złomu idą, pies przy nodze bezdomnego, do punktu skupu. W drodze powrotnej pies zawsze jedzie na wózku.
Pies wystawowy
Szacuje się, że w Polsce żyje 6–7 mln psów wielorasowych, 400–700 tys. rasowych bez rodowodu i ok. 100 tys. z rodowodem. Dla tych ostatnich organizowane są wystawy.