Śledztwo w sprawie nieprawidłowości popełnionych w postępowaniu dotyczącym porwania syna przedsiębiorcy z Drobina w maju 2008 r. przeniesiono z Olsztyna do Gdańska. – Zaprosił nas na rozmowę prokurator krajowy – mówi mec. Ireneusz Wilk, pełnomocnik rodziny Olewników. – Poinformował o swoich zamiarach i spytał, czy mamy coś przeciwko temu. Postanowiliśmy uszanować decyzję, uznaliśmy, że to wewnętrzna sprawa prokuratury. Jeden z olsztyńskich prokuratorów: – Olewnikowie wbili Jasińskiemu nóż w plecy!
Szef olsztyńskiej Prokuratury Okręgowej Cezary Kamiński otwiera teczkę z dokumentami. – Tu jest list państwa Olewników. Na ośmiu stronach wyliczają błędy. Mają poważne zastrzeżenia do pracy prokuratora Jasińskiego. To jego decyzje wywołały w nich głębokie poczucie krzywdy.
List Olewników został wysłany w kwietniu. Z długiej wyliczanki tylko trzy zarzuty dotyczą Jasińskiego – to ocena niektórych jego decyzji.
Jak wyrasta rywal
W 2005 r. to Jasiński był dla Olewników zbawieniem. Walczyli, aby sprawę porwania Krzysztofa przekazano do Olsztyna i żeby on się nią zajął. Wiedzieli o jego sukcesach w rozpracowaniu grupy porywającej ludzi w Olsztynie. Gang wyłapano, sąd skazał ich na wieloletnie wyroki. Jasiński, wówczas skromny prokurator z rejonówki (miał 31 lat), stał się znany. Wkrótce awansował do prokuratury okręgowej. W maju 2006 r. decyzją prokuratora krajowego Janusza Kaczmarka przejął śledztwo w sprawie uprowadzenia Krzysztofa Olewnika.
W październiku tego samego roku osadzony do tej sprawy w areszcie Sławomir Kościuk ujawnił prawdę. Tego samego wieczoru Jasiński z policyjną ekipą pojechali pod Różan szukać ciała Krzysztofa Olewnika. W dole głębokim na trzy metry znaleźli zwłoki.