To pierwszy przypadek w niemal 30-letniej historii tej słynnej placówki, by na indywidualną prezentację zaproszono artystę z Polski. Swego czasu wystawiał tam wprawdzie Roman Cieślewicz, ale on od wielu już lat mieszkał we Francji. Nawiasem mówiąc, lista znanych galerii i muzeów, do których nasi artyści trafiają rzadko lub wcale, a które w swym CV ma Althamer, jest dłuższa: documenta X w Kassel, Carnegie Museum of Art w Pittsburghu, Kunsthalle w Bazylei, Museum of Contemporary Art w Chicago itd. Pisano o nim w czołowych branżowych czasopismach: „Artforum”, „Art in America”, „Flash Art”. Natomiast prestiżowy „Kunstkompass”, czyli ranking najważniejszych żyjących artystów, umieścił go przed rokiem na liście 20 najbardziej obiecujących młodych twórców na świecie. Można by jeszcze dodać, że jest laureatem Nagrody Vincenta van Gogha, a jeśli ktoś wątpi w jej rangę, dodam, że wynosi 100 tys. euro.
W kraju nie jest doceniany w porównaniu z wieloma twórcami o znacznie skromniejszych międzynarodowych osiągnięciach. Wprawdzie otrzymał przed rokiem Nagrodę Wielkiej Fundacji Kultury i było o nim głośno przy okazji akcji artystycznej „Bródno 2000”, ale już w lokalnych rankingach artystycznych zajmuje miejsca poza czołówką. Na stworzonej przez krytyków i kuratorów sztuki liście „młodych zdolnych” („Art&Business” 2004) znalazł się na 7 miejscu, m.in. za Marcinem Maciejowskim, Julitą Wójcik (panią od obierania ziemniaków w Zachęcie), Pauliną Ołowską. Zaś w zestawieniu „najbardziej kreatywnych” („Rzeczpospolita” 2003) przypadło mu dopiero 14 miejsce.
Szaman z Kowalni
Althamer studiował w tzw.