Archiwum Polityki

Stary Dylan w nowych czasach

Modern Times” (nowoczesne czasy) – tak nazywa się najnowsza płyta Boba Dylana i jest w tym sporo ironii, bo 65-letni artysta, legenda folku i rocka, nie chce się nowym czasom poddawać i gra po swojemu, jakby nic się nie zmieniło od początku lat 60., kiedy zaczynał karierę. Nostalgiczne ballady „When The Deal Goes Down” i „Workingman’s Blues # 2” przeplatają się z szybkim bluesem („Rollin’ And Tumblin”) i subtelnym archaicznym niby-wodewilem przypominającym trochę gust muzyczny Woody Allena („Spirit On The Water”, „Beyond The Horizon”). Mamy tu zatem niemal prowokacyjny powrót do przeszłości, pozbawiony jednak resentymentu i zgorzknienia. Mamy w efekcie Dylana w stanie czystym – z oszczędnym akompaniamentem, niekiedy bardziej ekspresyjnego, częściej refleksyjnego. I mamy poetę, który dawno, dawno temu przestał walczyć ze światem, a dziś po prostu chce się dzielić ze słuchaczami własnym doświadczeniem i wrażliwością. Tylko tyle i aż tyle.

Mirosław Pęczak

Bob Dylan, Modern Times, Sony/BMG

Polityka 36.2006 (2570) z dnia 09.09.2006; Kultura; s. 63
Reklama