Sejm ogarnęło istne szaleństwo uchwalania ustaw w ostatnim momencie przed wyborami. Na jednym posiedzeniu odbywa się po kilkaset głosowań, często późną nocą. Niewielu więc posłów wie, w jakiej sprawie głosuje. W tym pośpiechu kompromitują się wszyscy łącznie z Komisją Etyki, która bez sprawdzenia ogłasza rewelacje o nadużyciach posłów, a następnie musi je prostować. To samo dzieje się w Senacie, który rozpatruje ponad 30 ustaw na jednym posiedzeniu. Wiadomo więc, że te legislacyjne potworki trzeba będzie nowelizować, zawieszać, uchylać. W ostatnim tygodniu przed wyborami, w szczycie kampanii, zapadać będą ostateczne decyzje dotyczące kodeksów karnych, nad którymi pracować należy ze szczególną starannością. Z góry wiadomo, że będzie to wyłącznie polityczna bijatyka tych, którzy na emocjach wokół zaostrzania kodeksów robią polityczne kariery, z tymi, którzy chcą jeszcze zachować resztki zdrowego rozsądku. Rozsądek przegra oczywiście z emocjami. Nie ma dziś ustawowej przerwy między kadencjami, choć już widać, że powinna istnieć. Przede wszystkim powinna być jednak zwyczajna odpowiedzialność i przyzwoitość władzy ustawodawczej.