Archiwum Polityki

Maja Ostaszewska o swoich nowych rolach w Teatrze Telewizji i Teatrze Rozmaitości

Właśnie zakończyły się zdjęcia do kolejnej premiery Teatru Telewizji – sztuki Małgorzaty Imielskiej „Chciałam ci tylko powiedzieć”. Zagrała tam pani kobietę chorą na schizofrenię. Wahała się pani, czy przyjąć tak wyczerpującą psychicznie rolę?

Nie, ani przez chwilę. Jestem bardzo wdzięczna Małgosi Imielskiej – autorce sztuki i zarazem reżyserce przedstawienia – za możliwość pracy nad tym tekstem. Czytając go miałam wrażenie autentyczności opowiadanej historii. Potem okazało się, że Małgosia przygotowywała się kiedyś do realizacji dokumentu o ludziach chorych na schizofrenię i spędziła dużo czasu, towarzysząc im w zmaganiach z chorobą.

Jest to rodzaj spowiedzi, opis procesu przechodzenia przez chorobę. Bohaterka stara się skomunikować z matką (graną przez Annę Dymną) w szczery, otwarty sposób, bez unikania niewygodnych tematów. Próbuje, mimo choroby, prowadzić normalne życie, wychowywać dziecko. Opowiada, jak trudno jej funkcjonować w społeczeństwie, jak trudno przełamać opór i niechęć ludzi. Mam nadzieję, że ten spektakl będzie małym wkładem w to, żeby ludzi uwrażliwić na problemy takich osób. Akceptacja i zrozumienie są dla nich bardzo ważne, dają im siłę do walki z chorobą.

Jak się pani przygotowywała do tej roli?

Miałyśmy sporo prób, na których przeprowadziłyśmy wnikliwą analizę i próbowałyśmy dotknąć stanów psychicznych bohaterki, które chciałyśmy wywołać na planie. Ważna też była dla mnie książka Lori Schiller „Cichy pokój”, którą pożyczyła mi reżyserka. Autorka w wieku siedemnastu lat zachorowała na schizofrenię. To wstrząsająca lektura. Przed zdjęciami i podczas nich miałam ją cały czas przy sobie, traktowałam jak fetysz.

Polityka 22.2006 (2556) z dnia 03.06.2006; Kultura; s. 57
Reklama