Problem nie jest nowy. Wystarczy wspomnieć symboliczne wystąpienie posła Kazimierza Świtonia, który z sejmowej trybuny wykrzyczał swego czasu najcięższy zarzut o zdradę i agenturalność wobec samego prezydenta RP Lecha Wałęsy. Teraz jednak walka na języki zaostrza się, a emocje rosną, pękają kolejne bariery poprawności. Coraz głębszy podział między III a IV RP uwidocznia się niemal u wszystkich, od publicystów po internautów. Ale ton nadają politycy.
Wicepremier Andrzej Lepper zażądał niedawno od prokuratury – podległej ministrowi sprawiedliwości, czyli jego koledze z rządu – wszczęcia śledztwa w sprawie Jana Rokity, lidera największej partii opozycji parlamentarnej. Poszło o to, że poseł PO nazywał publicznie Leppera – kiedy ten był wicemarszałkiem Sejmu – „przestępcą”, „wyjątkowym szkodnikiem politycznym” i „hochsztaplerem”.
Lepper, który swoją polityczną karierę budował na obrażaniu i poniżaniu kolejnych rządzących, powołuje się na art. 226 kodeksu karnego: „Kto publicznie znieważa lub poniża konstytucyjny organ RP, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2”. Decyzja, czy śledztwo zostanie wszczęte, ma zapaść w najbliższych dniach. Ale jak ujawnia rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Maciej Kujawski: – Nie jest to jedyny taki wniosek wicepremiera przeciwko jego politycznym oponentom.
Kto pałą wojuje
Na tym nie koniec. Ruszają przecież prace sejmowej śledczej speckomisji ds. działalności sektora bankowego, a historia poprzednich komisji śledczych uczy, że służyły one za wygodną arenę do wysuwania rozmaitych oskarżeń – niekiedy uzasadnionych, ale często całkowicie bezpodstawnych.