Archiwum Polityki

Fiction-show

Przybladła gwiazda Wielkiego Brata. II edycja programu TVN odbywa się w cieniu historycznych wydarzeń i obojętności mediów.

Poddani Wielkiego Brata nie oddali głosów ani na lewicę, ani na prawicę. Państwowa Komisja Wyborcza, mimo starań producentów programu, odmówiła powołania w Sękocinie punktu wyborczego. Przepisy ordynacji, przewidując możliwość głosowania w szpitalach czy więzieniach, nie uwzględniły jednak tak niebanalnego miejsca społecznego odosobnienia, jakim jest dom Wielkiego Brata. Elektorat zubożał więc o 11 osób. Tak oto idea izolacji pokonała ideę demokracji.

W jednej z niedawnych edycji programu „Big Brother w cztery oczy”, w którym Wielki Brat odgrywa rolę ni to spikera, ni to psychoterapeuty, zostały we wspólnej dyspucie poruszone problemy: wojny, terroryzmu, prawa do odwetu. Mieszkańcy domu Wielkiego Brata rozważali je całkiem teoretycznie, ponieważ zgodnie z regulaminem programu nie zostali oficjalnie poinformowani o terrorystycznych atakach na Stany Zjednoczone. Podczas więc, gdy wszystkie cywilizowane społeczeństwa w napięciu śledzą każdy choćby cień wydarzenia, jedenastka z Sękocina pozostaje w błogiej nieświadomości. Bez dostępu do gazet i telewizora świat od razu odzyskuje swój lepszy wymiar.

Choć z drugiej strony nie jest całkiem pewne, czy do zawodników nie dotarł przeciek. Chłopak jednej z uczestniczek, Karoliny, przerzucił przecież przez płot maskotkę z ukrytą w niej kartką. Podobno napisał na niej niewinne „Kocham cię”, ale Karolina za nic nie chciała, mimo wielokrotnych wezwań, kartki pokazać. Czy ją zjadła, czy zniszczyła w inny sposób – nie wiadomo. Wielki Brat groził, że dziewczyna zostanie karnie usunięta z grona uczestników programu, ale w końcu za karę odebrał grupie papierosy. A właśnie o papierosy toczy się wojna między mieszkańcami domu a Wielkim Bratem.

Polityka 39.2001 (2317) z dnia 29.09.2001; Tele Wizje; s. 110
Reklama