Archiwum Polityki

Nitki bez kłębka

Tajny audyt śledczy, do którego udało nam się dotrzeć, wskazuje na nowe tropy w aferze byłego prezesa PZU Życie. Jest szansa, że po raz pierwszy uda się dowieść na konkretnym przypadku, jak działają mechanizmy kapitalizmu politycznego. Wiadomo już dosyć dokładnie, jak Grzegorz Wieczerzak wyprowadzał ogromne pieniądze z państwowej firmy. Trwa ustalanie, z kim się nimi dzielił. Powiązania prowadzą ku wysoko postawionym politykom.

Do 7 lutego sąd musi zdecydować, czy przedłużyć areszt Grzegorzowi Wieczerzakowi, byłemu szefowi PZU Życie, czy też wypuścić go na wolność. Ostatnie zatrzymania trzech osób związanych z tą firmą mętnymi interesami zdają się świadczyć, że śledztwo nie stoi w miejscu. Utwierdzać w tym przekonaniu mógłby fakt, że zarówno Wieczerzak jak i jego były szef prezes PZU SA Władysław Jamroży chętnie współpracują z przesłuchującymi.

Niestety, trzy zatrzymane w ubiegłym tygodniu osoby są w tak zwanej aferze PZU drugorzędnymi postaciami, a przez ich ręce przewinęła się nikła część sum, jakie wytransferowano z tej firmy. Prawdziwi bohaterowie dramatu – poza głównym rozgrywającym – wciąż pozostają na wolności. Audyt śledczy, do którego dotarliśmy, w pełni tę tezę uzasadnia.

Aresztowanie Pawła C., byłego dyrektora biura informacyjnego MSWiA z okresu, kiedy tym resortem kierował Janusz Tomaszewski, spowodowało nową falę spekulacji – kogo tak naprawdę wspomagał publicznymi pieniędzmi Grzegorz Wieczerzak. Najprostsza droga od C. wiedzie do Janusza Tomaszewskiego, swego czasu człowieka nr 2 w AWS. Ale trop może być mylący. Zarzuty postawione Pawłowi C. dotyczą transakcji, jakie prowadził z Wieczerzakiem w pierwszej połowie 2001 r. Pamiętajmy, że Tomaszewski z rządu Jerzego Buzka odszedł we wrześniu 1999 r., wtedy również przestał odgrywać jakąkolwiek rolę w RS AWS.

Prokuratura postawiła Pawłowi C. zarzut działania na szkodę własnej firmy. W gruncie rzeczy jednak firma Press Net, której prezesem był Paweł C., działała głównie na szkodę PZU SA i PZU Życie. Prokurator oszacował sumę zleceń PZU dla Press Net na ok. 13 mln zł. Umowy dotyczyły usług poligraficznych i reklamowych, przy czym ceny za te usługi były niewspółmiernie wysokie w stosunku do rzeczywistych kosztów, za co jednak do więzienia się nie idzie.

Polityka 4.2002 (2334) z dnia 26.01.2002; kraj; s. 20
Reklama