Głośna sprawa: latem 1997 r. w Górach Stołowych zastrzelono studentów Annę K. i Roberta O. Ich plecaki odnaleziono dwa kilometry dalej. Po kilku miesiącach, kiedy śledztwo utknęło w miejscu, prokuratura poprosiła krakowski Instytut Ekspertyz Sądowych, jedyny w kraju zajmujący się tym ośrodek, o sporządzenie psychologicznego portretu. Po trzech miesiącach analizowania akt zespół psychologów podał takie m.in. cechy sprawcy: 30–40-letni ciemny blondyn, ponad 180 cm wzrostu, sprawny fizycznie, z wykształceniem zawodowym, znający teren, umiejętnie posługujący się bronią. Dodano, że mieszka z kobietą, która ma dzieci, ale życie rodzinne mu się nie układa.
– W naszym przekonaniu nie zrobił tego człowiek, który przypadkowo błąkał się po lesie – mówi Teresa Jaśkiewicz-Obydzińska, kierownik zakładu psychologii sądowej IES. – Aby wysnuć wniosek, że sprawca jest silnym mężczyzną, nie trzeba psychologa, bo każdy posterunkowy powinien wiedzieć, że takim jest zabójca, który przez ponad dwa kilometry oprócz swoich rzeczy niesie dwa wyładowane plecaki. A nasz opis sytuacji rodzinnej człowieka, którego nikt nie widział, związany jest z kilkoma drobiazgami, które zabrał z plecaków ofiar.
Wnioski wydają się ogólne, ale policja w USA taki profil wrzuciłaby do komputera, a szczegóły zbrodni i przypuszczalne motywacje sprawdzono by w bazie danych działającego w ramach FBI Narodowego Centrum Analiz Brutalnych Przestępstw: – Portret nie wskazałby nam Kowalskiego jako sprawcy, ale zawęził obszar poszukiwań – mówi prof. Józef K. Gierowski z IES. Gdybyśmy mieli taki zestaw danych.
Agenci FBI, którzy szkolili w Krakowie naszych psychologów, podawali przykłady, że wystarczała już jedna szczególna cecha, żeby wpaść na trop przestępcy.