Polaków ogarnął istny szał śpiewania. Kto żyw rusza więc na eliminacje do teleturniejów muzycznych. Zaczynają już dzieci. W konkursie „Od przedszkola do Opola” przewidzianym dla Polaków w wieku przedszkolnym postanowiono wykorzystać dziecięcą spontaniczność oraz skłonność najmłodszych do imitowania dorosłych. Ale przecież i dorośli, mimo że sami nie występują, przeżywają występy latorośli. Dzieciaki wcielają się na scenie w Madonnę, Ricky’ego Martina czy Michaela Jacksona i trzeba tylko mieć nadzieję, że nie zawsze do końca wiedzą, o czym śpiewają.
Muzyczne turnieje rozmnożyły się w telewizji i wyparły dawne festiwale. Niegdyś ścigano się w Kołobrzegu, Zielonej Górze i innych festiwalowych miastach, dziś można czynić to samo w rozmaitych stacjach telewizyjnych. I tak na przykład „Szansa na sukces” pokazuje statystyczne możliwości wokalne Polaków. Tu najpełniej realizuje się porzekadło Jonasza Kofty, że można śpiewać „trochę lepiej lub trochę gorzej” i zaiste „nie o to chodzi, jak co komu wychodzi”. Pojawiają się tu muzyczne osobliwości, ot choćby starsza kobieta wyśpiewująca przebój Lady Pank z niejakim zdziwieniem, że taka muzyka w ogóle istnieje. Ale w „Szansie” jest też miejsce dla tych, którzy mają coś do powiedzenia i wyśpiewania. Program ten zawdzięcza bowiem swoją legendę Justynie Steczkowskiej i Kasi Stankiewicz, które tym programem zaczęły karierę.
Telewizja daje szansę, by zaistnieć, wypromować się, ale trzeba być do tego choć trochę przygotowanym. Tę profesjonalizację widać (a właściwie słychać) w „Drodze do gwiazd”. Ten stosunkowo nowy program wyróżnia się niezwykle wysokim poziomem wykonawców. Tutaj nie pojawiają się ludzie przypadkowi. Co chwila dowiadujemy się, że ktoś chodzi do szkoły muzycznej, ma swój zespół albo, jak pani, która dziarsko wykonywała przebój Bocellego, śpiewa w chórze.