46-letni Henryk Czop, rolnik z Chłaniówka, wsi w gminie Żółkiewka na Zamojszczyźnie, wprawdzie należy do PSL i Samoobrony, jednak liderem w tych organizacjach nie jest. Mimo to chłopi nie wyobrażają sobie demonstracji bez jego udziału. Czy też raczej bez udziału jego traktora.
Ciągnik jest wyposażony w syrenę, koguta świetlnego, podnośnik hydrauliczny, do którego przymocowana jest ponad 5-metrowa rura hydrauliczna. Na niej wisi duża blacha, na której napisać można dowolne protestacyjne hasła. Na samym czubku rury umocowane jest ostrze kosy. – Symbolizuje ucisk i niedolę chłopa polskiego – mówi Henryk Czop. Razem z całym rynsztunkiem uzbrojony ciągnik liczy 13 m długości. Nad kabiną traktora umieszczony jest, na dwóch tyczkach, transparent Samoobrony, a po bokach – niczym skrzydła husarskie – przymocowane są flagi narodowe. Konstrukcję uzupełniają jeszcze wiszące na drutach buraki cukrowe.
Rolnik jeździ na protesty już od 3 lat. Czopował rzec można wśród plantatorów rzepaku przed Zakładami Tłuszczowymi Bolmar w Bodaczowie i plantatorów buraków cukrowych przed Cukrownią Krasnystaw SA. Uczestniczył też w wiecach PSL i Samoobrony w Warszawie. – Za długo trzeba było jechać – uskarża się jednak.
Były wiceprzewodniczący zarządu wojewódzkiego Samoobrony z Zamościa Leszek Zwierz przyznaje, że ciągnik ma wielkie znaczenie medialne. – Wszyscy reporterzy go fotografują.
Czasem Henryk Czop samodzielnie wyrusza na protest. Jak chociażby wiosną ubiegłego roku, kiedy to przez pół dnia blokował wejście do Urzędu Gminy. – Zdenerwowali mnie, bo naliczyli mi podatek za pojazdy, których nie użytkowałem. Postanowiłem sam wymierzyć sprawiedliwość urzędnikom – mówi Czop.