Archiwum Polityki

Nasze małe coś niecoś

ONA    wiesz boję się trochę
        boję się że mogę to stracić

ONA    co

ON        no właśnie to nic
        boję się o to
        że mogę stracić to
        coś niecoś

OBOJE    naszą małą stabilizację

Tadeusz Różewicz, „Nasza mała stabilizacja”

Tytuł wczesnej sztuki Tadeusza Różewicza dostąpił jednego z największych zaszczytów, jakie bywają udziałem tworu literackiego: wszedł do mowy potocznej. Więcej, stał się historyczną etykietką określonej epoki. Tej epoki, kiedy to pamięć wojny na tyle zbladła, żeby można było spoglądać w przeszłość z dystansem, pozostała wszak na tyle żywa, żeby nie móc zapomnieć związanych z nią doświadczeń. Epoki głębokiego (stopniowo, owszem, przydeptywanego) oddechu po duchocie stalinizmu, epoki kopiowego ołówka i ciasnych horyzontów Władysława Gomułki. Określeniem „nasza mała stabilizacja” zwykło się dziś nazywać lata sześćdziesiąte XX wieku, bez dodatkowych objaśnień; zda się ono lat tych kwintesencją. Co wystawia doskonałe świadectwo trafności formule – ale zarazem samą tę formułę chwyta we wnyk, zakotwicza, przywiązuje sznurkiem do kalendarza. Odbiera jej szansę bezpośredniego odniesienia się do współczesności. Czy nie z krzywdą?

Za odpowiedź niech posłuży „Rajski ogródek” – spektakl złożony z fragmentów „Naszej małej stabilizacji” i innych miniatur dramatycznych Różewicza, który Paweł Miśkiewicz przygotował ze studentami Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie. Skromne przedstawienie dyplomowe wydziału aktorskiego, a zarazem może najciekawsza w sezonie wypowiedź teatralna o kondycji duchowej naszych czasów. Właśnie naszych – chociaż materiał literacki liczy już sobie prawie czterdzieści lat!

Kiedy toczy się akcja? Nie jest to jednoznacznie powiedziane. Sceneria jest z tamtych lat: ciasny pokój z łuszczącym się oknem, z wersalką zacinającą się przy otwieraniu, z ciężkim stołem, skazującym stołowników na przepychanie się pod ścianą. Miśkiewicz ów pokój klonuje dwukrotnie w głąb sceny, jak w lustrzanej amfiladzie, uzyskując przez tę multiplikację wyrazisty znak bezwyjściowej beznadziei.

Polityka 16.2001 (2294) z dnia 21.04.2001; Kultura; s. 48
Reklama