W USA akurat wydano książkę Jana Grossa, ukazują się pierwsze recenzje; można się obawiać, że wielu przyjmie tę książkę za dowód tego, że Polacy są i będą antysemitami, współodpowiedzialnymi za Holokaust. Jedwabne może być podstawą łatwych uogólnień. Choć oczywiście nie może być przypisywany wszystkim Żydom, antypolonizm środowisk żydowskich jest faktem. Wielu polskich Żydów wyjechało z Polski w latach 30. ze złym wizerunkiem naszego kraju, z obrazami bojkotu ekonomicznego, getta ławkowego. Na to nałożyły się wspomnienia bądź opowiadania o okupacji, często nawet o „Polakach gorszych od Niemców”.
Antypolonizm dużej części Żydów najlepiej ilustruje głośny pozew sądowy o zwrot mienia żydowskiego złożony przed nowojorskim sądem, tzw. Garb case, na długo przed książką Grossa (patrz POLITYKA 27/99). Adwokaci poszkodowanych Mel Urbach i Edward Klein napisali w uzasadnieniu, że „po II Wojnie Światowej ocaleli z Holokaustu byli mordowani, bici, gwałceni, terroryzowani i przymuszani do rezygnacji z wszelkich prób odzyskania swojej własności”, a kiedy już Polacy zapewnili sobie „posiadanie właściwie całego majątku trzech milionów Żydów Polski”, to przez dalsze lata i dziesiątki lat, to znaczy już po wojnie, Żydzi w Polsce byli poddawani systematycznemu łamaniu ich praw ludzkich, w tym biciu, rabunkowi, torturom, gwałtom i morderstwom. Pozew stwarza wrażenie, że nie Jedwabne, nie Łomżyńskie, ale cała Polska była terenem masowych mordów i grabieży dokonywanych tak przez władze, jak i obywateli polskich.
Prawda, że to uzasadnienie pozwu potem złagodzono. Ale jeśli takie stwierdzenia znalazły się w oficjalnym dokumencie – z natury rzeczy bardziej parlamentarnym niż opinie potoczne – można sobie wyobrazić, co przynajmniej duża część Żydów mówi o Polakach w swoim gronie.