Archiwum Polityki

Za dwadzieścia parę lat...

... jak dobrze pójdzie, czyli jeśli nasz produkt krajowy brutto z każdym rokiem będzie się powiększał o kolejne pięć procent, w 2024 r. dogonimy pod względem poziomu życia najbiedniejszego członka Unii Europejskiej, czyli Grecję. Średni poziom unijny osiągnęlibyśmy jednak dopiero w 2038 r. Wolniejsze tempo rozwoju gospodarki oznaczać będzie, że dystans dzielący nas od Piętnastki odrabiać będziemy jeszcze wolniej, albo nawet że będzie się on zwiększał. Szansę na szybszy rozwój daje nam wstąpienie do UE. Autorzy rządowego raportu o skutkach integracji twierdzą, że dzięki niej PKB będzie rósł szybciej, o 0,2–1,7 pkt. procentowego rocznie. Przedtem jednak musimy ponieść znaczne koszty, w latach 1999–2002 szacuje się je na około 13–14 mld zł. Potem o wiele więcej będzie do nas dopłacać Bruksela. Bez unijnej pomocy nie będziemy na pewno w stanie zmodernizować rolnictwa, gdyż pochłonąć ono musi do 2004 r. prawie 25 mld zł. Już teraz transfer pieniędzy z miasta na wieś jest w Polsce o wiele większy niż w UE. Wprawdzie u nas nakłady na rolnictwo wynoszą 0,6 proc. PKB, zaś w UE 0,66 proc., ale uwzględnienie dotacji do emerytur rolniczych zupełnie zmienia ten obraz. Wraz z nimi nakłady na wieś wynoszą już 2,6 proc. PKB.

Polityka 33.2000 (2258) z dnia 12.08.2000; Gospodarka; s. 58
Reklama