Wojciech Brochwicz
były wicedyrektor kontrwywiadu UOP:
„– Czy w PRL szkolono terrorystów arabskich?
– Według posiadanych przeze mnie informacji takich sensu stricto szkoleń w Polsce nie było. Natomiast udzielano terrorystom innego rodzaju pomocy.
– Jakiej?
– Terrorystom, którzy tutaj przyjeżdżali udostępniono: wojskowe szpitale, sanatoria i ośrodki wypoczynkowe.
– W Polsce leczyli rany i wypoczywali?
– Zapewniano im wieloletni i bezpieczny pobyt wraz z rodzinami. Na przykład Abu Nidal, zastępca Arafata, przez wiele lat mieszkał w Polsce razem z rodziną. (...)
– Czy można określić, w jakich latach najwięcej przebywało terrorystów w Polsce?
– Nie dysponuję tego typu informacjami. Wiem tylko, że bywał u nas kwiat światowego terroryzmu.
– Nie szkolono w ogóle w PRL terrorystów?
– W Ministerstwie Obrony Narodowej szkolono pilotów syryjskich i irackich. Ale czy można to zakwalifikować jako szkolenie terrorystów? Trudno powiedzieć. Na pewno ci, którzy ich wtedy przygotowywali, nie mieli takiej świadomości, że przygotowują terrorystów. Byli szkoleni u nas płetwonurkowie libijscy. W tym przypadku można było się domyślać, że szkoli się komandosów do działań specjalnych. Pochodzili przecież z kraju, który prowadził tego typu działania na całym świecie. Można było mieć świadomość, że nie szkoli się ich dla zabawy”.
(W rozmowie z Barbarą Madajczyk-Krasowską, „Dziennik Bałtycki”, 21 IX)
Adam Ołdakowski
poseł Samoobrony:
„– Zacytuję pana: Samoobrona w parlamencie, czyli takich pięćdziesięciu Janowskich da sobie radę.