Jestem studentką Wydziału Prawa Uniwersytetu Viadrina i nie mogę przejść obojętnie wobec artykułu opisującego moją uczelnię (POLITYKA 35). (...) W książce „10 lat Uniwersytetu Europejskiego Viadrina” wydanej przez prof. Knefelkampa, swoje wspomnienia dotyczące Viadriny zamieścił m.in. brandenburski premier Manfred Stolpe, który łączy zawarcie 17 czerwca 1991 r. Umowy o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy między Polską i Niemcami oraz utworzenie 15 lipca tego samego roku Uniwersytetu Viadrina. Manfred Stolpe cytuje też słowa Hinricha Enderleina, ówczesnego ministra Nauki i Badań i Kultury w rządzie Brandenburgii, który na uroczystym otwarciu Viadriny we wrześniu 1991 r. wyraził wolę, by Viadrina była uniwersytetem europejskim, w ramach którego współpracowaliby profesorowie i studenci z wielu krajów. Jednocześnie ówczesny minister podkreślał, że współpraca naukowców i studentów polskich i niemieckich będzie ważnym wkładem do zrozumienia i współpracy między narodami i do zjednoczenia Europy. W związku z tym uważam za co najmniej krzywdzące dla rządu Brandenburgii stwierdzenie Adama Krzemińskiego, że rząd ten podchwycił inicjatywę przywrócenia uczelni, by „uszlachetnić” Frankfurt.
Z danych zamieszczonych w książce prof. Knefelkampa wynika, że na Viadrinie studiują studenci 49 (!) narodowości. Oprócz studiów na wydziałach prawa, ekonomii i kulturoznawstwa wiedzę można pogłębiać na studiach podyplomowych i doktoranckich (European Studies, Schutz europaeischer Kulturgueter, Management und Marketing fuer Mittel und Osteuropa, a od 2002 r. International Business Administration). (...)
Uniwersytet we Frankfurcie n.