Archiwum Polityki

Winy władzy

Ryszard Przybylski przyzwyczaił nas do tego, że choćby pisał o najdalszych czasach i tak dotrze – albo mądrością, albo ironią – do naszej epoki. Ale jeśli szukał tematu, który idealnie połączy fascynację romantyzmem, rozległą wiedzę o antyku i mądrość życiową z krytycznym poglądem na naszą współczesność, to tym razem znalazł połączenie najwłaściwsze. Wybrał bowiem temat władzy.

Ta książka niejednemu czytelnikowi zmieni w radykalny sposób spojrzenie na nasze czasy i na charakter wszelkiego rządzenia. „Sardanapal” to opowieść o tyranii. Coś diabelskiego wplotło się w mechanizm obalania i stwarzania tyranów. Gdzie tkwi ów diabelski element? W złudzeniu różnicy. Łudzimy się sądząc, że może powstać na ziemi władza sprawiedliwa. Odróżniamy więc tyrana od cesarza, cesarza od króla, króla od prezydenta, prezydenta od parlamentu, a różnice te mnożymy tylko po to, by trwać w iluzji, że jakaś forma władzy – może jeszcze nie ta, może następna – okaże się sprawiedliwa. Do takiego właśnie podtrzymywania różnicy służył Sardanapal – mityczny satrapa Asyrii, wcielenie zła, które rodzi się z władzy pozbawionej kontroli. Ale Sardanapal, o czym wiedzą zapewne nieliczni, nie istniał; wymyślono go, aby można było na wyrazistym przykładzie pokazać, że tyrania jest najgorszą formą władzy i że monarchia albo republika, albo demokracja nie mają z nią nic wspólnego. Tymczasem, jak przekonuje całą swoją książką Przybylski, mają: wszelka władza, powtarza autor, opiera się na przemocy. Kto wchodzi w krąg władzy, będzie korzystał z siły.

Ten, kto chce to ukryć – sprytny władca, przeintelektualizowany historyk, naiwny poddany – będzie dążył do odróżnienia władzy dobrej od złej. Tymczasem człowiek pozbawiony złudzeń wie, że wszelka forma rządzenia opiera się na przemocy, a zatem, że nie ma władzy, która byłaby w całości legalna, szlachetna, moralna, posłuszna swemu ludowi i zainteresowana dobrem nadrzędnym. Sceptyk, anarchista, społeczny outsider wiedzą, że każda władza jest w jakiejś mierze nielegalna, nieprawomocna, obca swoim wyborcom. Wiedzą oni też, że proceder uprawomocnienia władzy odbywa się właśnie poprzez stwarzanie różnic.

Polityka 41.2001 (2319) z dnia 13.10.2001; Kultura; s. 53
Reklama