Zdradę zarzucano im często. Najpierw książęta Rusi i Moskwy, potem królowie i hetmani polscy, Kozacy, wreszcie Rosja. Wszyscy silniejsi w języku, religii i kulturze, podczas gdy Tatarzy trwali przy dialekcie krymsko-tatarskim (pochodna tureckiego), piśmie arabskim, islamie, kulturze azjatycko-orientalnej.
W XX stuleciu o zdradę oskarżano ich w ZSRR. Najpierw Lenin, kiedy Tatarzy zapragnęli utworzyć swoje państwo w 1918 r. Potem Stalin, że w latach 1942–44 sprzymierzyli się z III Rzeszą. Oskarżenia powtórzył w 1986 r. Gromyko. – Prześladowania Tatarów na Krymie trwają w niepodległej Ukrainie – wołano na wiecu odbywającym się 10 grudnia 2000 r. w stolicy Autonomicznej Republiki Krym, Symferopolu. Dwa dni wcześniej bowiem sąd skazał czterech Tatarów za organizowanie protestów przeciw przekazywaniu ziemi w ręce dotychczasowych wspólnot kołchozowych, nietatarskich przecież. Ich ziemi.
Odebranej, kiedy wywieziono do Azji, najczęściej do Uzbekistanu, ok. 300 tys. Tatarów; w jedną noc wszystkich Tatarów krymskich! Podobnie sprawnej wywózki nie zna cały XX wiek, stulecie deportacji. Gdy zapomniano o paru wsiach na Mierzei Arabatskiej (między Zatoką Siwasz a Morzem Azowskim), wkrótce spędzono mieszkańców na barki i utopiono w morzu.
Deportacja
– Na miesiąc przed wywózką wojskowi spisali nas – pamięta 73-letnia Fatma Mustafa, matka Czukriego, która na Krym wróciła w 1991 r. – Aż nadeszła ta mglista noc, kolbami walili w drzwi i kazali się zbierać. Wyszli z domu z tym, co na sobie.
– W nocy zabrali naszą 9-osobową rodzinę ze wsi pod Czarnomorskiem, wepchnęli do samochodu, a w Eupatorii do eszelonu – pamięta Emir Ahmetowa, rocznik 1929.