Archiwum Polityki

Smok szczerzy zęby

Spór o samolot na wyspie Hainan nie zakończył się po zwolnieniu amerykańskich pilotów. Kością niezgody pozostaje maszyna EP-3E Aries II oraz interpretacja incydentu. Pekin nadal obciąża Amerykanów winą za powietrzną kolizję, Waszyngton oskarża chińskiego pilota o brawurę. Jednak prezydent Bush wyciszył twardogłowych w Pentagonie, wysłał do akcji Colina Powella i listem z półprzeprosinami pozwolił Chińczykom zachować twarz i udawać, że imperialistyczny hegemon przyznał się do winy za to, czego nie zrobił.

Gotowość Pekinu do kompromisu to dobry prognostyk na przyszłość, ale w Waszyngtonie nikt nie łudzi się, że z chińskim smokiem wszystko ułoży się po myśli USA. Awantura o samolot ukazała bowiem skalę agresywnych skłonności chińskiej armii i nacjonalistycznych nastrojów w społeczeństwie, co w Ameryce pogłębiło nieufność opinii publicznej do Chin. To zaś z kolei ograniczy amerykańskim politykom swobodę manewru w postępowaniu z Pekinem.

W czasie zeszłorocznej kampanii wyborczej Bush zapowiadał zwrot polityki USA wobec Chin, krytykując formułę strategicznego partnerstwa głoszoną przez swego poprzednika. Zgodnie z nowym podejściem do spraw międzynarodowych, głoszonym przez republikanów, Chiny miały być odtąd traktowane jako strategiczny rywal Ameryki. Nie wiadomo na ile polityka Busha będzie się rzeczywiście różnić od polityki Clintona. Po wyborach często okazuje się, że nowy prezydent kontynuuje poprzednią linię; może więc będzie tak i tym razem. Na pewno jednak formuła konkurenta „strategiczny rywal” trafnie określa obecne stosunki między obu mocarstwami. Ochłodziły się one tak bardzo, że coraz głośniej mówi się o nowej zimnej wojnie.

W pierwszym okresie prawdziwej zimnej wojny Chiny były polityczno-ideologicznym przeciwnikiem USA, starając się eksportować maoistowską rewolucję do krajów Trzeciego Świata. Od wizyty Nixona w Pekinie w 1972 r. i uznania przez niego „jednych Chin” zaczęło się wygrywanie chińskiej karty przeciwko ZSRR. Ciche przymierze przeciwko Moskwie umocniło się po śmierci Mao dzięki reformom Teng Siao-pinga, które pozwoliły na zbliżenie na wszystkich, a głównie gospodarczych, frontach. W latach 80. Reagan zawarł nawet z Pekinem porozumienie obiecując nie zwiększać dostaw broni dla Tajwanu.

Polityka 17.2001 (2295) z dnia 28.04.2001; Świat; s. 36
Reklama