• Niełatwo być dzisiaj scenarzystą. Jerzy Sosnowski w opublikowanej w „Znaku” debacie „Obraz PRL w literaturze”: „Piszę właśnie scenariusz. Rzecz dzieje się w 1983 roku i w trakcie jednej z rozmów pada słowo »Solidarność«. Wydawało mi się naturalne, że bohaterowie rozmawiają o »Solidarności«, bo o czym – na miły Bóg – mogli wtedy rozmawiać Polacy przy alkoholu? Tymczasem reżyser mi mówi: »Stary, daj spokój, bo to śmierdzi... Krzaklewski, Wałęsa, lustracja – natychmiastowe skojarzenie«. Właśnie dlatego ucieka się od nieodległej przeszłości!”
• Tomasz Maćkowiak („Gazeta Wyborcza”) obejrzał w polskiej telewizji słynny, nagrodzony Oscarem czeski film „Kola”, w którym praski muzyk wskutek pechowego zbiegu okoliczności musi zaopiekować się 5-letnim rosyjskim chłopcem (tytułowym Kolą). W oryginalnej wersji dialogowej padają w filmie słowa „rusky”, „ruske dite”, co należałoby tłumaczyć – „rosyjski”, „rosyjskie dziecko”. Tymczasem w polskiej wersji językowej Kola to jest „Rusek” albo „ruskie dziecko”. „Wyjaśnić to mogę na dwa sposoby – pisze Maćkowiak – tłumacz nie zna czeskiego albo dokłada »Ruskim« z zasady...”
• Czytelnik „Rzeczpospolitej” zwraca uwagę, iż w pokazywanych w TVP reklamach kaset wideo upamiętniających koncert z okazji urodzin Jana Pawła II pojawia się informacja, że odbył się on „na wadowickim rynku osławionym wizytą Papieża”. Tymczasem, jak podaje „Słownik poprawnej polszczyzny”, osławiony to znaczy – „mający głośną, ale często nie najlepszą reputację, mający złą sławę, okrzyczany”.