Na 14,7 kilometrze bocznego toru w północnej Wielkopolsce tkwi stary dworzec. Pociągi nie kursują, ale wjechał towarowy wagon – dekoracja spektaklu „km 14,7”, przygotowanego wspólnie przez teatr Stacja Szamocin i bliźniaczą grupę Das Letzte Kleinod z nieczynnego dworca w Geestenseth. Szamocińska trupa Luby Zarębińskiej z pasją penetruje lokalną historię. Kanwą poprzedniego przedstawienia były pamiętniki Ernsta Tollera, ekspresjonistycznego dramatopisarza i poety, a przy tym komunistycznego działacza, pochodzącego właśnie z Szamocina. Nowy spektakl mówi o II wojnie. Grany jest po niemiecku i po polsku, co się idealnie tłumaczy w relacji z maleńkiego wielonarodowościowego tygla spod granicy. Twórcy odwiedzili starszych mieszkańców prosząc o wspomnienia; ich głosy dobiegają ze ścieżki dźwiękowej. Spektakl nie niesie łatwych formułek, mówi o złożoności losów, konieczności ich rozumienia – i wybaczania. Grupka młodych wykonawców pod reżyserskim dowództwem Jensa-Erwina Siemssena tworzy przejmujące w swej skrótowości, symboliczne obrazy; łomot żelaznych drzwi oznacza nalot; trzy płonące wiadra – zgliszcza pożarów; zresztą sama wielka bryła przetaczanego wagonu jest wymownym znakiem grozy. Spektakl rusza teraz w podróż po polskich i niemieckich torach: dotrze do Poznania, Warszawy, Bergen-Belsen (tam właśnie wywożono szamocinian), Bremy, Hanoweru. Wolno sądzić, że i daleko za 14 kilometrem nie zginie podstawowa wartość przedsięwzięcia: mądre zakorzenienie w lokalności. (js)
[dla koneserów]
[dla najbardziej wytrwałych]
[dla mało wymagających]