Archiwum Polityki

Demokracja operacyjna

Procesy lustracyjne Lecha Wałęsy i Aleksandra Kwaśniewskiego zwróciły uwagę na dwuznaczną rolę, jaką służby specjalne odgrywają w polskiej polityce. Formalnie nie łamiąc prawa Urząd Ochrony Państwa nieraz wpływał na dzieje polskiej demokracji w III RP. Większość tych ingerencji kończyła się wielkimi awanturami. Po nich przychodziły czystki na górze. Kolejną właśnie zapowiedział Ryszard Kalisz, mówiąc o „złych ludziach” z UOP, którzy nie powinni spać spokojnie, bo będą na nich dowody. I tak się koło zamyka.

Przypomnijmy listę Macierewicza z czerwca 1992 r., wspomnijmy instrukcję 0015 i inwigilację antywałęsowskich partii prawicowych w latach 1992–93 oraz dzieje odkrywania tej prowokacji w ostatnich trzech latach, aferę Olina z 1995 r. oraz lustrację Wałęsy i Kwaśniewskiego z 2000 r. Efektem tych wydarzeń było odwołanie jednego gabinetu oraz dymisje dwóch premierów. Wielokrotnie zarzucano funkcjonariuszom służb specjalnych uchybienia, brak należytego nadzoru, polityczne uwikłania, nieprawidłowości proceduralne, informacyjne przecieki.

Osiem z dziesięciu lat demokracji UOP znajdował się pod dominacją sił postsolidarnościowych. I tylko dwukrotnie posłużył do „zewnętrznej” walki politycznej z formacją postkomunistyczną: w przypadku Olina a teraz Kwaśniewskiego, zresztą nieprzypadkowo chyba oba przypadki miały miejsce w okolicach wyborów prezydenckich. Przeważają walki wewnętrzne. Lista Macierewicza spowodowała wielki kryzys elit solidarnościowych i głęboki, trwający do dzisiaj podział polityczny. Lustracja Lecha Wałęsy jest dowodem na to, że dokumenty UOP nadal są wykorzystywane do historycznych porachunków.

Rzucającą się w oczy cechą tych działań służb specjalnych, które miały wpływ na życie polityczne kraju, jest to, że wszystkie zakończyły się skandalem i fiaskiem. Lista Macierewicza została doszczętnie zdeprecjonowana, a ludzie na niej umieszczeni przeproszeni bądź formalnie przez Sąd Lustracyjny oczyszczeni. Po aferze Olina pozostało jedynie poczucie niesmaku i bezsensu. Inwigilowanie prawicy na początku lat 90. nie przyniosło niczego poza niekończącymi się piętrowymi śledztwami. Podobnie lustracja byłego i obecnego prezydenta została przygotowana przez UOP dokładnie tak, aby nie mieć żadnych wątpliwości co do ich politycznego charakteru.

Polityka 34.2000 (2259) z dnia 19.08.2000; kraj; s. 19
Reklama