Jakiś czas temu – po alarmie zgorszonych pielgrzymów – przedstawiciele hierarchii kościelnej apelowali do ministra spraw wewnętrznych, by zajął się problemem przydrożnej prostytucji. Właśnie podsumowano tę akcję: „przydrożna prostytucja zmalała o jedną piątą” – ogłosili funkcjonariusze nie precyzując, jakiej techniki pomiaru użyli. Przyznali jednak, że część kobiet zamiast przy szosach zarabia teraz w agencjach towarzyskich. Prostytucja nie jest w Polsce karana; jeśliby serio potraktować problem, należałoby ścigać tych, którzy z wykorzystywania kobiet czynią sobie źródło dochodu. Niestety, o policyjnej akcji „Alfons” nie słyszeliśmy.
Aleksander Chećko
Polityka
34.2000
(2259) z dnia 19.08.2000;
Komentarze;
s. 13