Archiwum Polityki

Seks po amerykańsku

W latach 20. szef prowincjonalnej policji w Lansing w stanie Michigan postanowił ukrócić nieobyczajne praktyki młodzieży spotykającej się na potańcówkach: „Nie pozwala się na tańce w półmroku ani przy świetle reflektorów punktowych. Nie pozwala się na tańce tam, gdzie do oświetlenia sali służy jedna lampa. Wszystkie niepotrzebne ruchy ramion i ciała (...) surowo zabronione. Niepotrzebne wahanie się, huśtanie się z nogi na nogę, kołysanie w przód i w tył będą zabronione”.

To kuriozalne zarządzenie i wiele podobnych (w Utah chciano karać kobiety, których spódnice kończyły się wyżej niż trzy cale nad kostką) przypomina James R. Petersen w świetnym „Stuleciu seksu” napisanym we współpracy z „Playboyem”. Wraz z autorem obserwujemy dokonujące się przemiany obyczajowości w Stanach Zjednoczonych: widzimy, ile zamieszania wprowadził jazz, dowiadujemy się, jak w latach Wielkiego Kryzysu rozpętała się dyskusja nad sposobami kontroli urodzeń i w jaki sposób Amerykanie radzili sobie z życiem seksualnym podczas wojny.

W tej społecznej historii seksu ważną rolę odgrywa też polityka. Czas zimnej wojny to, zdaniem autora, jednocześnie czas represyjnego stosunku do erotyki, wzmożonej cenzury i wyparcia tego, co śmiałe obyczajowo, poza dominujący obieg kultury. Inaczej w latach 60. – tu upowszechnia się pigułka antykoncepcyjna, a hipisowski wzorzec wolności, niezależności i miłości – jak przekonuje guru tamtego pokolenia Timothy Leary – najpełniej realizuje się w akcie seksualnym następującym po uprzednim zażyciu środków halucynogennych.

Ta wielowątkowa dobrze napisana książka pokazuje też, jaką rolę odegrały rozmaite wynalazki cywilizacyjne w dokonującej się stopniowo przemianie praktyk seksualnych.

Polityka 4.2003 (2385) z dnia 25.01.2003; Kultura; s. 51
Reklama