Archiwum Polityki

Obwarzanek z zakalcem

List ośmiu szefów europejskich państw i rządów wywołał zamęt w Europie

List pomyślany był początkowo przez dziennik „Wall Street Journal” jako rodzaj kampanii promocyjnej na rzecz poparcia stanowiska amerykańskiego w sprawie Iraku. Po publikacji został odebrany już nie jako świadomy afront wobec prezydenta Chiraca i kanclerza Schrödera, którzy nie zostali przez nikogo powiadomieni o akcji, a wręcz jako reakcja na pompatyczne obchody czerdziestolecia Traktatu Elizejskiego i francusko-niemieckiego przywództwa w UE.

Na pierwszy rzut oka wrażenie jest efektowne. Wielka Brytania, Hiszpania, Portugalia, Włochy, Dania, Czechy, Węgry i Polska to ta „nowa Europa”, o której tydzień wcześniej mówił amerykański minister obrony Donald Rumsfeld, przedsiębiorcza, odważna i proamerykańska. Niczym ciepły mięsisty obwarzanek otacza ociężałe Niemcy i zadufaną w sobie Francję, uważające się za twardy rdzeń Europy, a w istocie będące jedynie odchodzącą w przeszłość „starą Europą”. Możemy więc sobie pochlebiać, że dzięki podpisowi Leszka Millera i amerykańskim komplementom Polska znajduje się po stronie przyszłości, a nie przeszłości.

Na drugi rzut oka wrażenie jest już gorsze. A to z trzech powodów.

Po pierwsze autorzy listu pogłębili rozbieżności w UE zaledwie 48 godzin po wypracowaniu przez 15 ministrów spraw zagranicznych w Brukseli wspólnego stanowiska w sprawie Iraku, a tym samym świadomie ośmieszyli zaczątki wspólnej unijnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa. Swą akcją dali do zrozumienia, że w sprawach globalnych jednak liczy się wyłącznie pax americana, a Europa jest jedynie lojalnym wasalem. Stąd oburzenie premiera Grecji, która aktualnie sprawuje prezydencję w UE, a także zakłopotanie Javiera Solany, owego Mr. Europe w sprawach polityki zagranicznej, i wstydliwe milczenie przewodniczącego Komisji Europejskiej Romano Prodiego.

Polityka 6.2003 (2387) z dnia 08.02.2003; Komentarze; s. 16
Reklama