Archiwum Polityki

Szczurek i jego drużyna

Gdynią rządzą ludzie wywodzący się z jednej drużyny harcerskiej i komitetu obywatelskiego Solidarności. Klika – mówią jedni. Zwarta ekipa – odpowiadają drudzy.

Wojciech Szczurek wygrał fotel prezydenta Gdyni już w pierwszej turze z wynikiem – jak na duże miasto – rekordowym: 77,26 proc. głosów. Do tego gdynianie zapewnili mu niemalże takie samo poparcie w radzie, czyli komfort rządzenia bez koalicyjnych kompromisów.

– To dziwne, zważywszy że kampania wyborcza kontrkandydata Jarosława Duszewskiego z SLD była dobra, w stylu zachodnim, a kampania Szczurka skromna – komentuje Ryszard Pieńkowski, wiceprezes Sopockiej Pracowni Badań Społecznych. Dodaje jednak, że na tym tle publiczność mogła odebrać kampanię Duszewskiego jako przedstawienie, bo Szczurek jest postrzegany jako dobry kontynuator modernizacji miasta rozpoczętej przez prezydeny Franciszkę Cegielską. Potrafił zagospodarować jej legendę, a jednocześnie wyjść z cienia.

Tworzymy grono osób, które znają się od dawna, jeszcze z lat osiemdziesiątych – mówi o swej ekipie Wojciech Szczurek, 39 lat, sędzia, doktor prawa. – Lubimy się, szanujemy, spędzamy razem dużo czasu.

Zjedliśmy nie beczkę soli, ale pryzmę, cały zapas na zimę – dodaje Bogusław Stasiak, jeden z trójki wiceprezydentów. Ten 42-letni ekonomista i informatyk w 1989 r. współtworzył Gdyński Komitet Obywatelski „S”, od 1990 r. jest radnym, od 1991 r. w zarządzie miasta. Teraz po raz kolejny został wiceprezydentem. Ze Szczurkiem zetknął się właśnie w komitecie obywatelskim, którego motorem była wspomniana już Franciszka Cegielska, przez dwie pierwsze kadencje prezydent Gdyni, od 1997 r. poseł, minister zdrowia w rządzie Jerzego Buzka.

– Franciszka przyciągnęła do komitetu obywatelskiego dużo ludzi – wspomina Wojciech Szczurek.

Polityka 5.2003 (2386) z dnia 01.02.2003; Społeczeństwo; s. 82
Reklama