Być dziś ambasadorem w Iraku to zajęcie nie do pozazdroszczenia. Trzeba, analizując sytuację, przewidzieć nieprzewidywalne. Oto tropy – wszystkie prawdopodobne.
Hipoteza 1
– przewrót pałacowy. Kiedy na Bagdad spada anioł zagłady, do sypialni Saddama wdzierają się z nożami w rękach jego najbliżsi współpracownicy. Zwłoki Saddama wieszają na drzewie w centrum miasta i stawiają na czele państwa kogokolwiek, kto byłby dla USA do przyjęcia, na przykład byłego szefa wywiadu wojskowego Samaraia, który uciekł po wojnie z Iranem, bo powiedział Saddamowi prawdę o nieuchronnej klęsce. Samarai najlepiej nadaje się do oczyszczenia armii oraz administracji z ludzi Wielkiego Wuja. Poleje się krew, to znaczy rzeka krwi, ale i tak ona popłynie, bo to Irak.
Hipoteza 2
– wariant ratujący twarze wszystkim zamieszanym w konflikt. Inspektorzy ONZ nie znajdą dowodów na produkcję i magazynowanie broni atomowej, biologicznej i chemicznej w Iraku. Saddam Husajn odda władzę swojemu synowi Qusayowi, niedorajdzie, a sam wycofa się z życia politycznego i będzie pisał powieści.
Hipoteza 3
– wariant ibnladenowski. Saddam Husajn zniknie nagle jako prezydent Iraku i jako uosobienie zła, które Stany Zjednoczone chcą wyplenić. Gdzie się podzieje? Nie tam, gdzie znajduje się ibn Laden, bo nie jest im razem po drodze. Nie może być na świecie dwu wybitnych wrogów Izraela i Ameryki. (Dlatego ibn Laden dość dawno już wydał na Saddama wyrok śmierci). Saddam schroni się zatem w jednym z supertajnych bunkrów dowodzenia, które budowali mu Niemcy i Francuzi. Będzie mógł stamtąd przez rok czy dwa sterować wojną partyzancką, tworząc Amerykanom i sobie prawdziwe piekło.
Hipoteza 4
– wariant nieprawdopodobny.