Skutecznym biczem na niefrasobliwych założycieli szkół wyższych stała się Państwowa Komisja Akredytacyjna. Przed rokiem, mocą ustawy, powierzono jej pieczę nad jakością kształcenia. Przypomnijmy: liczba szkół wyższych w Polsce wzrosła do 380. Pod szyldami uczelni rozpanoszyła się chałtura edukacyjna, z zyskiem dyskontująca popyt na wykształcenie.
PKA działa dwutorowo: ocenia możliwości powstawania nowych uczelni (lub kierunków studiów i form kształcenia) oraz bada to, co dzieje się w uczelniach już istniejących. Zapał do tworzenia nowych placówek – najczęściej ekonomicznych i społeczno-prawnych – wcale nie słabnie. Komisja rozpatrzyła już 685 wniosków założycielskich i tylko 205 zaopiniowała pozytywnie.
Procedurę kontrolną, która jest bardzo drobiazgowa, rozpoczęto w ponad 150 uczelniach. Są już dwie oceny negatywne (Praska Szkoła Biznesu w Warszawie i Wydział Wychowania Fizycznego na Uniwersytecie Rzeszowskim). Od ministra zależy, czy efektem takiej oceny będzie natychmiastowe rozwiązanie, czy tylko wstrzymanie naboru. Przewodniczący Komisji prof. Andrzej Jamiołkowski jest umiarkowanym optymistą: – Ocena warunkowa wraz z zaleceniami, których realizację będziemy sprawdzali w ciągu roku, pozwoli na przeprowadzenie procesów naprawczych tam, gdzie uchybienia są niewielkie.