Turcja ma nadzieję wstąpić do Unii Europejskiej w 2015 r. Byłaby w tym jakaś niesamowita symbolika historyczna, bo przyjęcie Turcji zbiegłoby się z okrągłą, setną rocznicą początku masowych prześladowań Ormian pod koniec Imperium Osmańskiego. To, co Turcy zrobili z Ormianami w latach I wojny światowej, niektórzy uważają za matrycę następnych tragedii XX w., których ofiarami padały całe narody.
Turcja aspiruje do Wspólnoty Europejskiej, więc Europa patrzy, jak Turcy radzą sobie z tym mrocznym rozdziałem swej historii i czy są gotowi do pojednania z Ormianami. Takie rozrachunki kładły po II wojnie światowej moralny fundament pod nową Europę i podobnej postawy Unia Europejska oczekuje od Turcji. Wymaga to determinacji i odwagi cywilnej, zwłaszcza od polityków i badaczy, ale od Francji przez Niemcy po Polskę wysiłek podjęto. I dlatego z takim zaskoczeniem Europa przyjęła wieść o postawieniu prokuratorskich zarzutów znanemu pisarzowi tureckiemu Orhanowi Pamukowi.
53-letni Pamuk jest ulubieńcem Zachodu.
O mały włos nie dostał ponoć w tym roku literackiej Nagrody Nobla. Obsypany już i tak licznymi nagrodami – ostatnio pokojową nagrodą księgarzy niemieckich i francuską Prix Medicis – tłumaczony na blisko 30 języków, mówiący świetnie po angielsku, ma też mnóstwo wielbicieli w ojczyźnie.
Po ataku na World Trade Center Pamuk napisał w amerykańskim piśmie literackim „The New York Review of Books”, że w stambulskiej kafejce, gdzie oglądał wraz z innymi telewizyjną relację z dramatu Ameryki, poczuł się „rozpaczliwie samotny”, bo ludzie w lokalu patrzyli na te same obrazy zdumieni, ale nie wstrząśnięci. A kiedy wyszedł później na ulicę w swym ukochanym Stambule, usłyszał od sąsiada, że Ameryce się należało.
Co popycha stambulskiego biedaka do rozgrzeszania terrorystów?