Mariusz Wilk, jeden z psychoterapeutów „leczących” z przemocy, pamięta, jak tłumaczył pewnemu człowiekowi, że trzeba rozpoznawać sygnały nadchodzącego wybuchu. Jednemu ręce się pocą, innego swędzi za uchem. I wtedy trzeba to przerwać. – Przerwać?! – protestował klient. – O czym pan gada? Jak się już wsiądzie w ten czołg, to się jedzie, aż paliwa zabraknie. – No, to nie wsiadajmy do tego czołgu – replikował terapeuta.
Czy przemocy można się oduczyć? W ustawie o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie wspomina się o programach naprawczych dla krzywdzicieli, ale w praktyce w Polsce jest to rzadkość. W Gdańsku próbują.
Złość ani dobra, ani zła
Niewielka ulotka ze znakiem uśmiechniętego słoneczka. Niżej napis: „Poradnia Złości 2” i oferta nieodpłatnej pomocy – „treningu i edukacji psychologicznej, połączonej z elementami psychoterapii, adresowana do dorosłych osób, które stosują przemoc, nie kontrolują agresji, złości i krzywdzą swoich bliskich”. – Poradnia Złości to nazwa handlowa – mówi Krzysztof Sarzała, szef Centrum Interwencji Kryzysowej PCK w Gdańsku, placówki, która tę poradnię firmuje. – Łatwiej przyjść i powiedzieć: nie radzę sobie ze swoją złością, niż przyznać się: krzywdzę żonę, dzieci, prowadzę do destrukcji.
Złość sama w sobie nie jest ani dobra, ani zła, jest czymś naturalnym, emocją, której towarzyszy duży ładunek energii. Złe albo dobre mogą być tylko jej skutki, czyli zachowania powodowane złością. Terapeuci porównują ją do bólu. Bo ból sygnalizuje stany chorobowe, a złość zwraca uwagę na sytuacje, które danej osobie nie odpowiadają. Jeśli wyrządza komuś krzywdę, to znaczy, że wybrała zły sposób radzenia sobie ze złością.