Archiwum Polityki

Plankton chłodzi

Globalnemu ociepleniu można przeciwdziałać, wykorzystując do tego morski plankton – twierdzą niektórzy naukowcy. Inni zaś ostrzegają, by nie manipulować przy klimacie.

Jedni uważają, że efekt cieplarniany doprowadzi do przegrzania planety, pustynnienia lądów i stopienia lodowców, inni, że przyroda sama sobie z nim poradzi i – paradoksalnie – efekt cieplarniany doprowadzi w końcu do spadku temperatury. Ich zdaniem powinniśmy raczej przygotować się na powrót ery lodowcowej. Tak czy inaczej głównym winowajcą odpowiedzialnym za zmiany klimatyczne jest dwutlenek węgla (CO2) – gaz, który sprawia, że Ziemia nie może wypromieniować ciepła do przestrzeni kosmicznej. CO2 produkują niemal wszystkie żywe organizmy. Jego źródłem jest również przemysł, który w skali globalnej emituje go coraz więcej.

Od dawna naukowcy poszukują sposobu, jak zmniejszyć ilość dwutlenku węgla w ziemskiej atmosferze. Ostatnio dostrzegli nadzieję w fitoplanktonie – swobodnie pływających w toni wodnej mikroskopijnych glonach oraz sinicach. Organizmy te już dziś pochłaniają połowę powstającego na Ziemi CO2, a zatem wystarczyłoby zmusić je do wydajniejszej pracy i po kłopocie. Jak to zrobić? Sposób podpowiedziała sama natura...

Kilkanaście lat temu satelity NASA zarejestrowały związek dwóch, odległych o ponad 8 tys. km, zjawisk przyrodniczych. Zauważono, że ilekroć nad Saharą Zachodnią szaleje burza piaskowa, to po około dwóch tygodniach w wodach Zatoki Meksykańskiej masowo rozwija się fitoplankton. Badania prowadzone we współpracy z University of South Florida pokazały, że czynnikiem wyzwalającym taki jego zakwit są związki żelaza obecne w pustynnym pyle.

Gdyby w oceanicznych wodach było więcej żelaza

, fitoplankton kwitłby cały rok. Dzięki temu morza pochłaniałyby znacznie więcej dwutlenku węgla i to doprowadziłoby do ochłodzenia klimatu” – przekonywali już w 1995 r.

Polityka 38.2004 (2470) z dnia 18.09.2004; Nauka; s. 76
Reklama