Ostatnie lata pozbawiły Kotta wielu złudzeń, a jego koledzy zastanawiają się, jak długo jeszcze będzie prezesem BIG, dzisiaj Millennium. Po odejściu z Kredyt Banku Stanisława Pacuka, którego zawodowa kariera przebiegała niemal identycznie, Kott jest już ostatnim w Polsce prezesem, który swój bank zakładał. W dodatku, jako jedyny polski bankier, zasiada w zarządzie międzynarodowego banku BCP. – Kott szybko się „zwesternizował” – żartuje prezes dużej międzynarodowej instytucji finansowej. Dotyczy to także garniturów, butów czy okularów. Na pierwszy rzut widać, że nie kupuje ich w Polsce. Dba także, by media nie publikowały jego zdjęć z nieaktualną fryzurą (kiedyś gładko zaczesywał włosy do tyłu, teraz ostrzygł się na krótkiego jeżyka) czy w niemodnych krawatach. Sprawia jednak wrażenie, że z trudem się rozluźnia. Jeśli chodzi o życie prywatne, wręcz skryty.
Kott wymyślił kapitalizm polityczny, zanim to zjawisko zostało nazwane. Jako pierwszy, w trzy dni po przegranych przez PZPR wyborach w 1989 r., otrzymał zezwolenie na otwarcie prywatnego banku, który zbudował dzięki pieniądzom największych wtedy przedsiębiorstw państwowych: PZU, Warty, Universalu, a także Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego (FOZZ). Początki BIG (Banku Inicjatyw Gospodarczych) to Bogusław Kott i jego kontakty. W gronie ojców-założycieli znajdujemy takie nazwiska jak: Andrzej Olechowski, Jacek Piechota, Dariusz Przywieczerski. Za apolitycznymi szyldami, jak Fundacja Rozwoju Żeglarstwa, kryło się kolejne: Aleksander Kwaśniewski, za Transakcją sp. z o.o. Leszek Miller, Jerzy Szmajdziński – ujawniła w 2000 r. „Gazeta Wyborcza”.
Znał wszystkich, kogo należało i to mu zostało do dziś. Studiował przecież elitarny handel zagraniczny na ówczesnej SGPiS (obecnie SGH), uważanej za kuźnię czerwonych kadr.