Gdy bracia Marx wpadają do salonu jak klowni na arenę, to nie znaczy to, iż lekceważą salony, ale że traktują serio arenę – żartowano na temat zwariowanych występów Groucho, Harpo i Chico, legendarnych komików, którzy w latach 30. dorównywali sławą samemu Chaplinowi. Ich surrealistyczne, absurdalne żarty stanowiły główną atrakcję wielu komedii złotej epoki Hollywoodu, stając się później niewyczerpanym źródłem inspiracji dla Latającego Cyrku Monty Pythona. Filmów braci Marx, m.in. „Domu towarowego”, „Nocy w Casablance”, „W cyrku”, które teraz szczęśliwie przypomina Warner w sześciopłytowym pakiecie na DVD – nie sposób opowiedzieć. Fabuły jest w nich jak na lekarstwo, postaci tak wiele, że często pełnią tylko rolę tła, generalnie liczą się gagi. Szalone błazenady trójki aktorów nie straciły nic na swojej aktualności, a tym bardziej – na atrakcyjności. Można je oglądać wielokrotnie, pękając ze śmiechu za każdym razem, podziwiając, jak sprawnie w ich jazzowej orkiestrze wypadają kolejne solówki.
Janusz Wróblewski
++ dobre
+ średnie
– złe