Świetna olimpijska passa trwała krótko. Spod Akropolu płyną same złe wiadomości. Po pierwsze, rachunek za igrzyska wzrósł po szczegółowym podliczeniu z 4,6 mld euro do niebotycznych 7,5 mld. Po drugie: deficyt budżetowy za 2004 r. może osiągnąć 5,3 proc. PKB, czyli grubo ponad trzyprocentowy limit dla strefy euro. Co gorsza, jak się teraz okazało, już od 2000 r. nie spełniał tych kryteriów; poprzedni socjalistyczny rząd wysyłał fałszywe dane do Brukseli – i to na ich podstawie zapadła decyzja o włączeniu Grecji do strefy euro. Unia przebąkuje o jakiejś formie ukarania Greków, ale nie będzie to proste, bo przewinienie fałszowania oficjalnych danych rządowych nie figuruje w unijnym kodeksie wykroczeń. „No i jaki fatalny przykład daliśmy nowo przyjętej dziesiątce państw: że zamiast zaciskać pasa, lepiej oszukać statystyki” – rozdziera szaty dziennik „Eleftherotypia” z Aten.