Szanowny Panie Ludwiku, niezmiernie mnie zasmucił tekst [„Zielone błazeństwo”, POLITYKA 42, dot. traktowania zwierząt – red.], pod którym podpisał się Pan (a którym nie popisał się Pan). (...) W końcowej części felietonu dokucza Pan błaznom skupionym w wywrotowej sekcie zielonych pięknoduchów.
(...) Nazywanie Empatii sektą jest tyleż nieuprawnione, co mało oryginalne. Podobnie jak nazywanie nas ekoterrorystami nie wnosi wiele do dyskusji i jest po prostu mało szlachetne i powierzchowne. (...) Naszą kampanię wsparło ponad 200 fundacji, stowarzyszeń i redakcji z 45 krajów, w tym ponad 50 z Polski. Pod apelem Empatii w sprawie wykorzystywania zwierząt dla rozrywki człowieka podpisało się też kilkudziesięciu naukowców, dziennikarzy i ludzi kultury, w tym – proszę uważać – kilkunastu dziennikarzy „Polityki”. (...) Poparł nas również prezydent m.st. Warszawy Lech Kaczyński, a także minister kultury Waldemar Dąbrowski, który z przyczyn humanitarnych odwołał swój patronat nad 9 Międzynarodowym Festiwalem Sztuki Cyrkowej, któremu to właśnie towarzyszyły nasze protesty. Dyrekcja telewizji natomiast odmówiła w tym roku transmisji występów zwierząt.
Wytykanie nam demagogii i niekonsekwencji wynika wyłącznie z braku wiedzy o naszych działaniach. Empatia zabiega o poprawę losu wszystkich zwierząt, również tych w ogrodach zoologicznych, wykorzystywanych w sporcie i tych, które kończą życie w rzeźniach. Wszyscy członkowie Empatii są wegetarianami lub weganami. (...) Zarzucanie nam braku zainteresowania problemem zwierząt zabijanych dla mięsa to kula w płot.
Nie walczymy z cyrkiem i nie chcemy zrównać z ziemią jego urokliwego „plebejskiego kiczu”.