Archiwum Polityki

Pawie i świntuchy

Telefon komórkowy zmienił także obyczaje erotyczne – stwierdzili skandynawscy naukowcy na licznych przykładach.

Przed sądem we wczesnym PRL stanął oszust matrymonialny. Sala pełna była młodych pokrzywdzonych kobiet. „Jak oskarżonemu udało się tak szybko uwieść i oszukać tyle pań?” – pytała zaskoczona sędzina. – „Proszę Wysokiego Sądu, ja mam eshaelkę” – odpowiedział z dumą oszust. SHL to była marka produkowanych wówczas motocykli.

Dziś, żeby wieść aktywne życie erotyczne, wystarczy telefon komórkowy. Badania na Uniwersytecie w Oslo wykazały, że młodzi, którzy mają komórkę, wcześniej przechodzą inicjację seksualną i mają znacznie więcej partnerów niż ich rówieśnicy pozbawieni tego narzędzia komunikacji.

Wielu Skandynawów dzięki komórce chce zwrócić na siebie uwagę. Anders Persson, profesor socjologii jednej z najstarszych skandynawskich uczelni uniwersytetu w Lund, nazywa ich elektronicznymi ekshibicjonistami. Łatwo ich rozpoznać; kiedy tylko znajdą się w autobusie lub metrze, wyciągają telefon i rozmawiają na temat podbojów erotycznych, nie unikając intymnych szczegółów. I nie jest tak, twierdzi Persson, że ludzie zapominają się w tych rozmowach. Chodzi o to, żeby wszyscy słyszeli, nawet jeśli rozmówca po drugiej stronie proszony jest o zachowanie dyskrecji.

Ekshibicjonistami są najczęściej mężczyźni, ale Persson, który w imię nauki przez kilka lat podsłuchiwał takie rozmowy, spotykał także kobiety operujące soczystym językiem w przedstawianiu swoich przeżyć erotycznych. Podejrzewa on, że często są to fikcyjne rozmowy tylko do mikrofonu i słuchaczy dokoła, którzy biorą udział w przedstawieniu i przesiadają się nawet do bliższych rzędów, żeby niczego nie uronić z monologu. Ekshibicjoniści starają się zaimponować bliźnim nie tylko erotycznie.

Polityka 45.2004 (2477) z dnia 06.11.2004; Społeczeństwo; s. 114
Reklama