Jednoczenie Europy zaczęło się dzięki kolejom – przekonuje Paweł Mierosławski, prezes Polskiego Stowarzyszenia Miłośników Kolei. – Od połowy XIX w. zawierano międzynarodowe porozumienia, które regulowały szerokość torów, sposób sprzęgania wagonów, obowiązujący na kolei czas i jego strefy.
Historia kolei na ziemiach polskich zaczęła się 15 czerwca 1845 r., kiedy to z Warszawy do Grodziska wyruszył pierwszy pociąg Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej. Początkowo służyło na niej 8 parowozów opalanych drewnem. Zakupiono je w Belgii. Rozłożone na części dopłynęły żaglowcem do Gdańska i potem Wisłą do Warszawy. W 1848 r. kolejowy szlak dociągnięto do granicy i Warszawa uzyskała połączenie z Krakowem, Berlinem (przez Wrocław), Wiedniem i Dreznem. Jeszcze w tym samym roku przeprowadzono pierwszą wielką międzynarodową operację kolejowo-wojskową. Z Warszawy do Wiednia i Budapesztu przerzucono ponad 20 tys. rosyjskich żołnierzy wraz z końmi, którzy austriackiemu cesarzowi pomogli stłumić węgierskie powstanie.
Muzea i skanseny
Jeśli jednak ktoś chce poznać historię polskich kolei, to dużym łukiem powinien omijać Muzeum Kolejnictwa w Warszawie. Na torach przy dawnym Dworcu Głównym, których otoczenie wygląda, jakby przed chwilą zakończyło się bombardowanie, stoi kilkanaście parowozów. Niektóre z dziurami na wylot od rdzy. Żenująca jest też, jeśli chodzi o liczbę eksponatów, okolicznościowa wystawa z okazji 160-lecia uruchomienia pierwszego odcinka Drogi Żelaznej Warszawsko-Wiedeńskiej. Gołym okiem widać, że muzeum nie pomogą modły do św. Katarzyny – patronki kolejarzy. Placówce potrzeba silnego i możnego patrona, zwłaszcza że niebawem prawa rynku do końca wykurzą ją z drogich terenów przy ul. Towarowej.
W zdecydowanie lepszym stanie jest oddział Muzeum Kolejnictwa w Sochaczewie (tel.