Wcześniej ulica nazywała się Azbestowa i przez kilkadziesiąt lat znajdował się przy niej ogród pełen drzew, krzewów i innych roślin. Hodowane tu sadzonki trafiały do miejskich parków w kraju i za granicą. Srebrne świerki, czerwone dęby, drobnolistne lipy z Azbestowej rosną dziś od Sztokholmu po Moskwę. W uznaniu zasług opiekun komunalnej szkółki, miejski ogrodnik Ryszard Durka dostał nawet honorową odznakę Łodzi.
Kiedy nastała gospodarka rynkowa, komunalny młodnik nie był w stanie już na siebie zarobić. Botanicy z wydziału ochrony środowiska planowali zrobić przy Azbestowej ogólnodostępny park, ale ich plany nigdy nie weszły w życie. Pod koniec lat 90. działkę kupiła bowiem od miasta spółka budowlana Varitex, znana z doskonałych kontaktów z lokalnymi władzami. W Variteksie pracowała m.in. żona aresztowanego rok temu łódzkiego barona SLD Andrzeja Pęczaka oraz związani z nim urzędnicy. Jak ujawniła prasa, w spółce został zatrudniony m.in. dyrektor miejskiego wydziału dróg i ludzie związani z wydziałem urbanistyki i architektury. – Od miasta Varitex kupował ziemię po 20 zł za metr – wspomina ogrodnik Durka. – Potem sprzedawali nawet i po 300 zł.
Powstało tu bowiem najbardziej luksusowe osiedle w Łodzi.
Nazwa jak z reklamy
Zanim jednak Varitex zaczął nęcić klientów reklamami, pozostawała kłopotliwa sprawa nazwy ulicy Azbestowej: kojarzyła się bardziej z nowotworem płuc i eternitowymi blokowiskami niż z ustronnym miejscem na skraju lasu. Varitex zorganizował więc publiczny konkurs na nową nazwę. Jury uznało, że dla cmentarzyska srebrnych świerków najlepsza będzie nazwa Ekologiczna, choć proponowano też Życiodajną i Ochrony Przyrody.
Tymczasem jedynymi ludźmi, których zapomniano zapytać o zdanie, byli sami mieszkańcy Azbestowej.