Archiwum Polityki

Breslau po raz trzeci

Trzecia powieść Marka Krajewskiego – rozgrywa się we Wrocławiu we wrześniu 1919 r. (przypomnijmy – poprzednie powieści działy się kolejno w 1934 i 1927 r.). Jej bohaterem jest znany czytelnikowi z wcześniejszych części zgorzkniały i cyniczny miłośnik klasycznej poezji łacińskiej, weteran I wojny światowej Eberhard Mock, występujący w „Widmach” jeszcze nie jako radca, lecz asystent kryminalny. Mock ma tu wprawdzie „zaledwie” trzydzieści sześć lat, ale ma już również „kawałek metalu w udzie, reumatyzm, złe wspomnienia, słabość do alkoholu i rudowłosych kobiet”. Tym razem wrocławski policjant próbuje rozwikłać tzw. sprawę czterech marynarzy. Przy ich zmaltretowanych zwłokach policja odnajduje adresowany do Mocka zagadkowy list. Wkrótce giną kolejne osoby, a prowadzone przez nękanego koszmarami asystenta kryminalnego śledztwo przynosi tyleż nieoczekiwany, co przerażający efekt – wszyscy przesłuchiwani przez niego ludzie giną w identycznych niemal okolicznościach.

„Widma w mieście Breslau” zbudowane są niemal identycznie jak poprzednie książki Marka Krajewskiego, a rekonstruowane w powieści miasto stało się rozpoznawalną cechą jego pisarstwa. Oprócz postaci głównych bohaterów wszystkie jego dotychczasowe powieści łączy również symboliczny charakter morderstwa i niekonwencjonalny sposób prowadzenia śledztwa.

„Widma w mieście Breslau” to najbardziej brutalna i mroczna z dotychczasowych powieści Krajewskiego, ale zawierająca jednocześnie najwięcej odpowiedzi na pytania o trudne, niezrozumiałe wybory Eberharda Mocka, o jego zwichniętą psychikę i wewnętrzne rozdarcie, jakiego jesteśmy świadkami w dwóch, późniejszych fabularnie, powieściach. Dopisane w ten sposób brakujące psychologiczne ogniwo jest w „Widmach w mieście Breslau” ważniejsze niż historyczne dekoracje i kostiumy, topograficzne ciekawostki czy kulinarne ekscesy głównego bohatera, a momentami nawet bardziej interesujące niż sama kryminalna intryga.

Polityka 28.2005 (2512) z dnia 16.07.2005; Kultura; s. 54
Reklama