Archiwum Polityki

Gdzie Miller zapodział receptę?

Premier w łóżku, państwo też chore

Premier Leszek Miller, w minionym roku zwykle wyprzedzający wydarzenia, które mogły się okazać dla niego niepomyślne, tym razem spóźnił się. I to nie dlatego, że po katastrofie nie był w pełni sił i znaczną część czasu spędzał w szpitalu. Nie docenił po prostu rozmiarów kryzysu w SLD. Powody jego narastania są od dawna znane: brak rzeczywiście kolektywnego kierownictwa partii, słabość kierownictwa klubu parlamentarnego, brak sukcesów w próbach poprawienia wizerunku partii w oczach opinii publicznej, a także nieumiejętność porozumiewania się z opozycją. Trzeba było dopiero spektakularnego upadku w Trybunale Konstytucyjnym ustawy o Narodowym Funduszu Zdrowia, by zaczęto mówić o ponadpartyjnym porozumieniu w tej sprawie (ten akcent pojawił się w sobotnim, 10 stycznia, telewizyjnym wystąpieniu premiera).

Upadek ustawy o NFZ pokazuje jeszcze jedną słabość Leszka Millera. To, że ustawa w TK zostanie w znacznej części zakwestionowana, wiadomo było od dawna. Trudno więc zrozumieć, dlaczego szefem tej instytucji, wbrew wicepremierowi Jerzemu Hausnerowi, premier uczynił Krzysztofa Panasa, o którym też od początku było wiadomo, że nie sprosta sytuacji kryzysowej. Koleżeńsko-partyjna lojalność sprawia, że kadrowa polityka Leszka Millera jest powodem jego kolejnych klęsk. Okazuje się, że ten silny, wydawałoby się, polityk nie potrafi rozwiązywać zdecydowanie kwestii personalnych. Być może z tego powodu nie dokonano dotychczas zmian w klubie parlamentarnym i od kilku tygodni dyskusja o kondycji SLD koncentruje się wokół problemu, kiedy to odejdzie Jerzy Jaskiernia. Nie przeprowadza się też zasadniczych zmian w rządzie.

Tymczasem właśnie stan zdrowia premiera, konieczność odbycia dłuższej rehabilitacji, która musi potrwać kilka miesięcy, paradoksalnie stworzył wyjątkową okazję, by szybko i z wyprzedzeniem, nie czekając na kolejne zachęty ze strony prezydenta (które zawsze odbierane będą przez opinię publiczną jako element wojny między tymi politykami), dokonać ważnych zmian i uporządkować polityczne i rządowe zaplecze.

Polityka 3.2004 (2435) z dnia 17.01.2004; Komentarze; s. 16
Reklama