Każda pięciolatka, żniwa czy wytop surówki urastały do rangi zwycięstwa w walce z oporną rzeczywistością. W Związku Radzieckim przesycenie oficjalnego przekazu propagandą sukcesu nastąpiło w drugiej połowie lat 30. w czasie Wielkiego Terroru. To wówczas jak refren powtarzano hasło Stalina: „Zaczęło się żyć lepiej, życie stało się weselsze”. W 1937 r. znaczną popularność zyskuje francuska piosenka „Wszystko dobrze, śliczna markizo, wszystko dobrze, wszystko dobrze...”. Władze uważały widocznie, że nieźle odzwierciedla ona sytuację w kraju socjalizmu. Drugim zaś przebojem staje się „Pieśń o Ojczyźnie” z filmu „Świat się śmieje”.
Propaganda po liftingu
W Polsce odgórne epatowanie optymizmem sięgnęło szczytu w latach 70., ale swoją pierwszą młodość przeżyło w okresie stalinowskim. Niemal wszystko, o czym wówczas mówiono, a co nie należało do obrazu wroga, przedstawiano w poetyce absolutnego sukcesu – Nową Hutę, odbudowę Warszawy, wodowanie nowego statku, omłoty czy zbiór ziemniaków. Na przełomie lat 50. i 60. gorliwie chwalono się radzieckim podbojem kosmosu. W okresie rządów Gomułki nie brakowało i rodzimych tytułów do chwały. Propaganda podkreślała osiągnięcia, jakimi miały być Petrochemia Płocka, kopalnie w Turoszowie i Bełchatowie.
Odświeżenie propagandy sukcesu przypadło Edwardowi Gierkowi, który lepiej niż „schyłkowy” Gomułka odczytywał społeczne nastroje. Rozumiał, że Polacy potrzebują wybicia się ponad codzienność realnego socjalizmu. Sukcesu łaknęła też pogrudniowa ekipa, która przejęła władzę w sytuacji niemal zupełnej utraty zaufania do PZPR: pierwszy sekretarz przedstawił zarys programu „harmonijnego i dynamicznego rozwoju” kraju.