Archiwum Polityki

Sandwicz z surowym mięsem

George Bush powiedział w Anglii rzeczy ważne dla Europy i świata. Ale zagłuszyły go bębny i gwizdy w Londynie i eksplozje w Stambule.

Zamachy w Turcji miały pokazać, do kogo należy przyszłość. Niech się Bush, Blair i ich sojusznicy nie łudzą – już przegrywają wojnę z terroryzmem. I to na wszystkich ważnych frontach. W Iraku, Afganistanie, na Bliskim Wschodzie. Sprawdza się codziennie memento: terroryzm nie ma adresu – nie można go zbombardować, zmiażdżyć najpotężniejszą nawet machiną wojskową, nie można z nim także zawrzeć rozejmu, a tym bardziej pokoju, jak z pokonanym państwem. Jest jak hydra, której wciąż odrastają odcięte głowy.

Mówicie, że za zamachami w Turcji stoi Al-Kaida? Nie ma już żadnej Al-Kaidy, zachodnie sztaby powtarzają typowy błąd: szykują się do wojny, która już była, a tymczasem realia pola bitwy całkiem się zmieniły. Al-Kaida to dziś, po rozbiciu reżimu afgańskich talibów, tylko szyld ideologiczny, pod którym kryją się rozrzucone po świecie grupy skrytobójców mogące nie mieć z Osamą ibn Ladenem niczego wspólnego. To styl walki: zadać potężny cios, siejąc chaos i przerażenie, tak by zmusić wroga do angażowania ogromnych sił i środków w miejscu, dokąd terroryści może już nigdy nie powrócą, zyskawszy za to swobodę uderzenia całkiem gdzie indziej. Uderzyć tak, by zaatakowane miejsce, region, kraj stały się jak trędowaty: by ludzie bali się tam dalej żyć, a inni bali się je odwiedzać, co pociąga za sobą niepowetowane straty ekonomiczne.

Drugi front, na którym przywódcy wojny z terroryzmem mają przegrać, to opinia publiczna w ich własnych krajach. I tu przeciwnicy Busha też obwieszczają zwycięstwo. W Ameryce sondaże wykazują spadające poparcie dla prezydenta i rosnący strach przed iracką powtórką z Wietnamu; w Anglii bardzo duża część społeczeństwa (36 proc.) była przeciwko wizycie prezydenta, a premier Blair doczekał się przezwiska „pudel Busha” i chwieje się jego pozycja przywódcy.

Polityka 48.2003 (2429) z dnia 29.11.2003; Temat tygodnia; s. 20
Reklama