Tak zwani prawdziwi chopiniści, gdy usłyszą tę płytę, będą pokrzykiwać: to nie są mazurki, to nie są ballady. Na warszawskim Konkursie Chopinowskim laureat Gilmore Artists Award zapewne nie dotarłby do finału, jak wielu innych, którzy zbytnio – w mniemaniu jurorów – uzewnętrzniali własną indywidualność.
Tymczasem na Zachodzie – gdzie Anderszewski jednak czasem Chopina grywał – jego interpretacje przyjmowane są entuzjastycznie, choć, co ciekawe, także nie bez zastrzeżeń: przykładowo po koncercie na tegorocznym festiwalu w Miami Beach krytyk „The Boston Globe” napisał: „Ballada f-moll może nie do końca [mnie] przekonała, ale absolutnie oczarowała”.
O tym, że jeden z pierwszych laureatów Paszportu „Polityki” wyszedł już ze statusu artysty młodego i obiecującego, by stać się prawdziwym gwiazdorem, świadczy choćby okładka listopadowego „BBC Music Magazine”. „Ideal man” – krzyczą litery obok wizerunku Anderszewskiego, a artykuł-wywiad z nim jest jednym z najważniejszych materiałów numeru; w zamieszczonej obok całostronicowej reklamie nowej płyty pianista został określony jako „Polish sensation”.
Nic więc dziwnego, że o płycie było głośno już przed premierą. Nawet popularna swego czasu francuska piosenkarka Françoise Hardy, zaproszona na początku października wraz z pianistą do talk-show w kanale telewizyjnym Mezzo, przyznała się, że już ma ją „spiratowaną”. W Polsce płyta powinna również stać się wydarzeniem, ponieważ interpretacja Anderszewskiego jest rzeczywiście nietypowa i niezwykle przez to odświeżająca.
– Chopina w Polsce nieludzko się maltretuje – mówi Anderszewski.