Port Legnica, największy w Polsce festiwal literacki, przenosi się do Wrocławia. Przez osiem lat poeci przyjeżdżali do Legnicy, impreza zyskała markę. Wszystko to było zasługą Artura Burszty, szefa Biura Literackiego, właściciela niekomercyjnego wydawnictwa drukującego poezję. Działał z rozmachem odrzucając ograniczenia, jakie dla lokalnych władz są wymówką usprawiedliwiającą bezczynność. Chyba tym właśnie się naraził. Co prawda prezydent Legnicy składał deklaracje dalszej współpracy, ale jego urzędnicy przez pięć miesięcy nie podjęli żadnych konkretnych rozmów. Podobno nie mieli czasu. Port odpłynął więc do sąsiedniego Wrocławia, w którym uznano, że imprezę warto ratować. Sam Burszta na przeprowadzce nie straci. Trafił do miasta, które potrafi dbać o swój wizerunek. Straci Legnica, która zdążyła już polubić poetów. Ale miejscowi urzędnicy zapewne odetchną z ulgą. Zwolnieni z obowiązku zajmowania się poezją, będą mogli wreszcie poświęcić się prozie życia.