Archiwum Polityki

Okrucieństwo nie do przyjęcia

+++

Po dokonaniu przewrotnej ekranizacji „Odysei” w scenerii amerykańskiego Południa („Bracie, gdzie jesteś?”) i mrocznej wycieczce w rejony dramatu egzystencjalnego („Człowiek, którego nie było”) bracia Coenowie znów robią to, co potrafią najlepiej: kpią z amerykańskiej mitologii sukcesu, odświeżając przy tym zramolałe gatunki filmowe. Tym razem wzięli się nie za kryminał, co do tej pory zdarzało im się bodaj najczęściej, ale za komedię romantyczną. Efekt jest zaskakujący. „Okrucieństwo nie do przyjęcia” ma drapieżność, której nie kojarzyliśmy do tej pory z landrynkowym gatunkiem, przeżywającym od dekady wielki renesans. Bohaterami, granymi brawurowo przez parę gwiazd Catherine Zetę-Jones i George’a Clooneya, są ludzie pozbawieni skrupułów. Miles, słynny adwokat specjalizujący się w sprawach rozwodowych, i Marilyn, rozwodząca się właśnie z milionerem-głupkiem. Jak przystało na komedię romantyczną bohaterowie, których zetknął ze sobą ślepy los, prowadzą ze sobą pełną zaskakujących zwrotów grę. Tyle że jest to bardziej gra o kasę niż gra o miłość.

Kreślony przez Coenów obraz amerykańskiego snu jest naprawdę przerażający. Tym bardziej że rozegrany w scenerii wyrafinowanej i uładzonej, między ludźmi obsesyjnie dbającymi o swój wizerunek (dość makabrycznym leitmotivem jest w filmie zabieg wybielania zębów).

Juliusz Kurkiewicz

Na s. 64 drukujemy wywiad z George’em Clooneyem.

+++ świetne
++ dobre
+ średnie
– złe
Polityka 42.2003 (2423) z dnia 18.10.2003; Kultura; s. 60
Reklama