Archiwum Polityki

Gra o miliard

Czy telewizja publiczna zostanie pozbawiona prawa do emisji reklam? To coraz bardziej prawdopodobny scenariusz. Ba, telewizja może być zmuszona do rezygnacji z nadawania w najlepszym czasie popularnych seriali czy programów rozrywkowych. Może stanie się fundacją, tak jak organizacje charytatywne?

Dziś, gdy telewizja publiczna jest największym i najbardziej agresywnym graczem na rynku medialnym, brzmi to szokująco. Ale to nie są żarty. Coś się zmieniło w klimacie wokół TVP. Słynna ustawa o radiu i telewizji, rozkładana dziś na śrubki przez sejmową komisję śledczą, miała utrwalić po wsze czasy dominującą pozycję Telewizji Polskiej. Ustawa, w nerwowej atmosferze towarzyszącej sprawie Rywina, ostatecznie została odrzucona, a tym samym osłabione zostało lobby TVP.

Organizując w redakcji „Polityki” debatę na temat: „Nowa ustawa medialna – druga wojna czy traktat pokojowy”, chcieliśmy zbadać stan ducha wszystkich dotychczasowych uczestników sporu, ich gotowość do uchwalenia nowego prawa medialnego. Debata pokazała, że ten stan ducha mediom publicznym nie sprzyja. Wszyscy co prawda chcą rozmawiać, spotykać się, wymieniać argumenty, najczęściej po wielekroć już wymieniane, ale do nowej ustawy mało komu się spieszy. Spieszy się raczej mediom publicznym niż komercyjnym. To szefowie rad nadzorczych: TVP Antoni Dragan i Polskiego Radia Andrzej Długosz, dopominali się, by politycy jednak podejmowali decyzje.

Gdyby przyjąć konwencję południowoamerykańskich telenoweli, twórczo wykorzystaną już kiedyś w Kabareciku Olgi Lipińskiej, to obecną sytuację można byłoby określić słowami: usiądźmy i porozmawiajmy. Czasu trwania rozmowy nie limitujmy. Może to będzie dwa lata, może dwa i pół. Tyle mniej więcej czasu potrzeba na wykucie kompromisu (by użyć określenia Wandy Rapaczyńskiej z Agory) między sprzecznymi interesami biznesowymi i politycznymi.

Andrzej Długosz, szef rady nadzorczej Polskiego Radia, jako doświadczony lobbysta tworzeniu prawa w Polsce przygląda się od 13 z górą lat i doświadczenie podpowiada mu, że naiwną jest wiara, iż można znaleźć idealną formułę prawną w tak newralgicznej dziedzinie jak media.

Polityka 41.2003 (2422) z dnia 11.10.2003; Kraj; s. 30
Reklama